Nigdy nie mówię niczego bez powodu. Dziś mam powód, a nie mówię. Powinnam? Chyba nie. Kto chciałby słuchać o fiksującej psychice? Ja nie oszalałam. A może jednak..? Mam wielką sprawność myślenia czy sobie to wmawiam? Przecież chwilowe zamęty to normalna rzecz. Każdy wiecznie widzi coś, czego nie ma. Każdy, prawda? Zamilkłam. Mogłam już wcześniej. Nikt nie wierzy w żywy mrok. Wariuję przez siebie. Nie słyszysz, nie widzisz, ale ja wariuję. Nie rozumiesz, no bo jak? Nie mówię już, zamilkłam - nikt nie wierzy w żywy mrok, w oczy, których nie widzisz, a wiesz, że patrzą, w niewyczuwalne dłonie dotykające skóry, nikt nie wierzy w takie rzeczy. Pomóż, pomóż, pomóż! ..ile można wołać? Wykopałam dół i się w nim schowałam. Zostawiłam rękę wystającą z ziemi. Nade mną w powietrzu leży.. Na wypadek, jakby ktoś jednak.. uwierzył..