Nigdy nie chciałem być jednym z was, choć lałem w siebie ten sam co wy kwas ... bywałem pijany, śmierdząco ohydny, lecz taki jak wy nie chciałem być nigdy!
Od dawna by przestać na zawsze marzyłem, bo w nałóg za młodu wciągnięty zostałem, lecz to już nie ważne kim byłem gdy piłem, gdyż wtedy nie byłem kim zawsze być chciałem.
Dziś piszę ten wiersz i jestem w nim szczery ... nie piję już dni dokładnie sto cztery i już mi się nie chce i nie śni się w nocy i wiem, że za sprawą to Bożej pomocy.
Bo nastał już czas by pożegnać ten koszmar, czas aby ta zmora na zawsze hen poszła, lecz wiem, że w tym piekle, przez które przeszedłem jest sens taki właśnie, że już tam nie będę.
Dziś Bóg mi powiedział, że minął ten czas i wcale nie muszę się zwać jednym z was ... na imię mam Michał im Bożym jest dzieckiem, nie alkoholikiem, bom wolny nareszcie!