BAĆ SIĘ
Nie
To nie jest niestety a jest los
Strach
Rozdzieranie z rozgniataniem
Rozczłonkowywanie z miażdżeniem
Rozpad lawinowy z przygniataniem
Rozpamiętywanie ze stosem zintegrowane
I jeszcze ty Brutusie?
I nagle olśnienienie przez całopalenie
Udowadniające pęcznienie
Jest
Jest bo nic tak boleć nie może
Tylko dusza tak puchnie
Rozdyma żebra pragnieniem skurczenia
W totalne nieistnienie niebyt absolutny
Komu te słowa suche bez epoletów z dystychów
Tylko kamieniem z mostka w wodę na koło młynu
Bo znów mielić będzie
Gorzki chleb codziennej
Obcości w osamotnienia upadkach
Aż wygniecie dół w kanapie
Potem będzie śmierdzące zmieniał mokre podkoszulki
Anioł - Brutus na powrót w serce skruszony
Miss i misterów wykwitów skulonych dreszczy
Nić Ariadny w labiryncie kogo czego po co
Nakarmić duszę na chwilę
Chemikalia(mi)
Autor