Nie mogę zniszczyć tego co nie istnieje, Przecież tego nie ma... Ziemia się chwieje, Pod moimi stopami. Trzema? Zaraz... Tego też nie ma. Jestem nikim, w pełni istnienia, W pełni ludzkości, od niechcenia. Jestem każdym, w nicości pełni, Balansuje na krawędzi. Mistrzami są tylko zwycięzcy, I przegrani w granicy tęczy. Zanikam - jestem szarą mgłą, Przychodzę, gdy inni mnie nie chcą. Jestem każdą łzą, Wylaną przez Ciebie, mnie i nieżyjących. Przecież nie mogę być mną... Przepraszam. Napisałem to niechcący.