Arturze, nie ma o co...kopii...kruszyć.. czasami lepiej wcześniej niż za późno... ciężar z ramion zrzucić...;)))))
Grażynko kochana...chyba tak....:)) a co dalej... życie nam przyniesie... pożyjemy, zobaczymy...Więcej zależy od Tego tam na górze...niż od nas samych. Przecież wiesz jak...było od wersu pierwszego... ;)))
Arturze...idę pogasić światła...skoro blask taki, a i płatki róż na schodach rozsypię coby było...romantycznie ;))) tylko wiesz, że.... przed drzwiami sypialni... w inne ramiona Rycerza... oddać mnie będziesz...musiał ;)))
Binko i ja pięknie dziękuję za Twoje zatrzymanie nad tymi...wersami :)
Emilu...a lornetkę jaką masz...bo wiesz, że w teatrze trzeba mieć " specjalne"... czasami bez umiejętności obsługiwania...jednym okiem ... poniżej...Aktora... opadają ;))))
Głaskam Twe rączki Julko miła, a do sypialni zaniosę, kiej wszyscy spać pójdą, co by nas nie widać było na widowni..;)) Blask naszych oczu jeno oświetli nam drogę..;))
Bogusiu, o to właśnie chodzi...ma czytać, emocje przenieść do sypialni ( i nie tylko) a nie tak na widowni głaskać mnie po rączkach...i całować by wszyscy widzieli nie wiadomo po co;))))
Pozdrawiam pięknie i słodkich snów :) Dziękuję....!
Panie " Obcy"...do okazywania sobie czułości to... My znamy lepsze miejsce niż internet ;) Pan chyba też ? Nie czynimy tego dla poklasku i nie mam zamiaru odstawiać tu teatru z własnego życia, a On nie musi czuć się " wywołany do...tablicy" :) ale życzę Panu takiej miłości, może wówczas Pan zrozumie? :) Za komentarz i ocenę mimo wszystko dziękuję.
Hanno, Joanno...Aniu pięknie dziękuję za Waszą uwagę, za poświęcony mi czas...zrozumienie... Wszystkiego dobrego Dziewczynki, lubię to słowo, bez względu na wiek i mam nadzieję, że Was nie...deprymuje? :)) buziaki...