nie jestem, jak pewnie zauważyłaś, mistrzem pióra (nawet nie wiem czy nie pisze się "piura") moja quasipoezja (cała quasisztuka - choć mimo przedrostka to i tak za duże słowo) ma być brudna taka jaki ja jestem wewnątrz
jak muzyka the white stripes na nienastrojonej gitarze i nie zawsze rytmicznej perkusji, jak koncertowy, fałszujący krzyk wokalisty CKOD....
... wiem, że stać mnie na więcej wiem, że nie zawsze odpowiednio, trafnie dobieram słowa czasem coś mi się uda (jak widać)
często piszę wstawiony i nie mam w zwyczaju niczego zmieniać (zdarzyło mi się to kilka razy)
to co piszę nie jest poezją nie ma nią być choć bywa czasem tak traktowana
jest raczem formą spowiedzi wyrzutem wolnych skojarzeń splunięciem nieświadomego refluksem kompleksu torsją wyopartego odbiciem zapomnienia płaczem, tęsknotą ucieśnionej duszy (o ile ją posiadam)
... w każdym razie dziękuję za uwagi dziękuję, że zajrzałaś cenię sobie twoje słowa pozdrawiam panno eOs
Nawlecz mnie na siebie a ukłuję każdego, kto zechce nas przeciąć.
---
Ostatnie dwa wersy psują mi moją interpretację. Powtarzasz "co", co przy kawie dławi mnie marszczeniem nosa. Na pewno dobry dobór słów: - aż chciałoby się dotknąć tych strupów od wewnątrz co je mają - wstań gdy cię potrzebuję gdy się rozchyla rzeczywistość - wetknąć się choć odrobinkę w siebie palec wcisnąć cień rzucić
Ale w takim zestawieniu nie płynie. Dobre, ale stać Cię na więcej.