Nagłe tchnienie wiatru wzruszyło rosę Niespokojny sen jutrzenki zbudził przedwcześnie Gładkość stawu zmarszczona niepokojem wysnutym przez powiew Donośny trzask gałęzi wprawił w ruch pary skrzydeł spoczywających w koronach Drżą pajęczyny, tańczą łodygi Łanie wzdrygnęły się w gon, Dziki klan brodzący beztrosko zbiegł gwałtownie Ustały odgłosy sowich pohukiwań Ktoś tu jest Nie w porę, nieproszony Czemuż tu stąpasz zostawiając nienaturalność? Dlaczego zakłócasz podyktowany prawami natury spokój? Piękno splamione chciwością Skalane ludzkim dotykiem Istnieją zawzięci, walczący o naturalność. Nieliczni, choć każdy powinien znać poczucie obowiązku i jego znaczenie. Czuć go i dopełniać. Może właśnie w gałęzi, którą oszczędzisz Uwije gniazdo rodzina szczęśliwa