Na brzegu myśli i radości w skąpanych ciałach i nagości budzę się, by ci powiedzieć że to grzech, tak po prostu być w niebie
To była noc a gwiazdy były nasze kochaliśmy się grzejąc mokre, zziębnięte ciała w jeziornych wodach
Gdy zaświtał brzask poszliśmy na polanę gdzie drzewa zasłaniały nasz wstyd gdzie źdźbła muskały jedność naszych ciał a słońce i cień, kochały się razem z nami
Byłaś mi nimfą ja byłem faunem a ludzie ludzie byli ludźmi
Przyszli, by zniszczyć co tak starannie zasialiśmy a stos płonął naszą miłością