Mówił mi ciągle, że mnie kocha, a ja, że go bardzo lubię. Zwierzał mi się z najskrytszych myśli, ja budowałam wokół siebie mur. Był czuły i troskliwy, ja bałam się zbliżenia. Chodziliśmy trzymając się za ręce, ale ja nie odwzajemniałam uścisku. Wystarczyłoby jedno moje słowo, a zostałby na zawsze, dlatego milczałam. Mijały tygodnie, miesiące a on czekał. Pewnego ranka nie zadzwonił... Pewnego wieczoru nie napisał: dobranoc kochanie... Pewnego dnia mnie już nie odwiedził... I wtedy zaczęłam tęsknić, wtedy to ja chciałam się otworzyć i zapewnić o swoim uczuciu. Ale jego zwyczajnie już nie było, zrozumiałam jak bardzo się spóźniłam...
dziewczyny po prostu nie chcą zbyt przesadnie okazywać swych uczuć. i tak trudno im się powstrzymać by nie pokazać tego co się naprawdę czuje ( mówię na własnym przykładzie...)