Bibliotekoznawstwo
Mówi się, że od miłości do nienawiści
Cienka granica cienia,
Że całe istnienie
Jest kruchym bukietem martwych liści.
I wiesz co? To gówno prawda. Szczerze?
Tak szczerze, między nami,
Gdyby one były książkami,
byłyby w różnych bibliotekach. W to wierzę.
Jedna, w twardej, wytartej oprawie,
Wciśnięta między bajki a poradniki,
A druga, miękka i złocona, w śmietniku,
Misternie zdobiona barwnym pawiem.
W pierwszej drobnym, pokreślonym drukiem,
Więcej komentarzy niż treści,
Druga inkrustowanym tekstem
Mieści paragrafy i wszelkie hasła głupie.
Czasami opuszczone, chłodne dłonie,
Szukając raz zaznanego ciepła,
Wolą chwycić cokolwiek z gnijącego piekła,
Zdziwione tym, że cokolwiek znajdą, płonie.
Podobno lepiej wracać z tarczą niż na tarczy.
Nie wiem. Nigdy serca nie chroniłem
Przed czymś, co sercu miłe.
Wiem tylko, że lepiej rozumieć, niż warczeć.
Mamy całą wieczność na poznanie kwasów,
Badanie cierpkości słodyczy.
Wtedy dopiero zaczynamy w ciszę krzyczeć,
Gdy na życie zabraknie nam czasu.
Dlatego, choć nie jestem bibliotekarzem,
Wolę szwendać się między regałami,
Bo może kiedyś obok przypadkiem staniesz
I razem wśród bajek siebie odszukamy.