Twarz
Morze szumi. Może
mówi do mnie coś?
Mówi po cichu, po wielkiemu
Cichu.
Tamta twarz już się nie powtórzy.
Tamto lustro już nie pęknie.
Ta droga, co główną była,
teraz odśnieżana jest w trzecim
rzędzie,
nikt nią już nie
uczęszcza,
nikt jej już nie
sprząta.
Ta droga zarasta mchami i zarostami,
kolejnymi małymi słowami.
Warstwa po
warstwie, skóra po
skórze.
Tamta twarz już się nie powtórzy.
Lustro na wieki wieków zaśnie.
Bramy nieba pozostaną zamknięte.
Bramy piekła pozostaną zamknięte.
Zbyt poskręcana była tamta twarz.
Niech więc zostanie głęboko pod cichą wodą
na dnie i noce,
na dnie i noce.
Gwiazdy czołgają się po nocnym niebie.
Księżyc pięknieje pełnią życia.
Słońce wzejdzie znów nad plażą
Zapomną się rzeczy, które nigdy już
się nie wydarzą.
“Spokój, wielki Spokój, Przestrzeń
między łzami w oku”