Mogę, choć nie poczujesz tego Skrzydłami objąć, tymi od człowieka bezsennego I nim zdążę pióra wszystkie kawą pobrudzić Chmur białością każdym porankiem budzić
Mogę sprawić, jeśli na to pozwolisz By Twoje serce szeptem swoim oswoić I na mapie Bożej, co dla Ciebie spisano Imię moje, choćby na końcu drogi, wygrawerowano
Mogę Ci dać kolor błękitu w niebie mi darowany Być modlitwą pośród głosów innych, słyszanych I w różańcu Twym spocząć tą pierwszą bolesną Tajemnicą być, pod postacią cielesną.
Pachnie niebieską kawą biel tamtych poranków kiedy mi nad łąkami tkałeś z mgieł piosenkę dziś mieszam słowa rzęsami w błękitnej filiżance zostawiam sny na szybie jeszcze będzie przepięknie...