Kim jesteście?
Mimo, że to niełatwe pytanie…
Podziwiam i doceniam Was za to,
Że…
Modlicie się o lęk
pokładając ostatnie nadzieje
w zmianach,
przed którymi się bronicie.
Wasze kręgosłupy
dostają skoliozy
pod ciężarem ciężkich
od myśli głów.
Łamiecie żebra częściej
niż paznokcie
od łomotu serca
w waszych klatkach.
Drętwieją Wam palce
od wygrywania melodii
nie akceptując zaledwie jednej
z nietrafionych nut.
Złościcie się na siebie
z żalem w spojrzeniu
zapisując ważne rzeczy
w brudnopisach.
Cierpicie na samotność
bawiąc się nocami
by nie musieć znosić
widoku swych twarzy.
Przyglądam się Wam…
i nie dowierzam…
Logiczno nielogiczni,
skomplikowani w swej prostocie,
śmiertelnie – wieczni,
stąpający twardo w locie.
Tak samo rożni,
pospolicie wyjątkowi,
Naturalnie sztuczni,
Chorobliwie zdrowi…
Kim jesteście?
Jak nie cząstką czegoś niezwykłego?