białe mlecze... żółte konwalie
mąci sobie wybryk zmyśleń
dziewięć skażeń do rosołu
gdy pretensja gani zwyczaj
by nie siadać z kimś do stołu
ja cię rozumiem... doskonale
też przepraszam że tu jestem
że w dziurawych trampkach chodzę
i że za te moje - b u t y
drą na płocie się koguty
za to że coś tu ubodzie
lecz nie ginie nic w przyrodzie
wraca sobie kędy wyszło
filarowe grzęzawisko
i przepraszam za to wszystko
co ujęte w wierszowisko
i za moje biadolenie
gdy zaboli przebudzenie
pisać sobie każdy może
trochę lepiej abo gorzej
czytać kogoś? już nie musi
jeśli nie chce, kto go zmusi?
każdy ma tu swoją grzędę
ja na swojej sobie siędę
chociaż jajek nie wysiedzę
coś napiszę - dla was?... bredzę?
siebie tutaj też przepraszam
bom jest głupi że przepraszam
toć przepraszać nie ma za co
gdy jest radość - płyniesz z gracją
zazdrość wejdzie w ciemną norę
symulować świętość wzruszeń
dobrym refleks - w każdą porę
nie chcąc więcej pleść ozorem
Autor
Dodaj odpowiedź 26 June 2014, 00:08
0 Nie przybieraj sobie słów i obrazów do siebie... i w nich nie zamykaj [...]
Odpowiedź