deszczem słodzone słońce
ludzkie nieba wciąż w rozterce
z szat obdziera dóbr zwątpienie
obietnice dane sercem
przekreślone
jednym wersem
tu opowieść się zacina*
i pogoda - dla roztropnych wieszczy
po lewicy dzień ostatni
cumulusem ochy kreśli
wije kłębi w swoich wdziękach
nadymając wszystkie achy
swą groteską wręcz w szwach pęka
ale jaja rzekła chmura
zamoczymy słońcu pióra
wszelkie światło zarumienić
dotyk spojrzeń w parę zmienić
i w promieniach
deszcze kręcą
zaświeciło słońce tęczą
będzie burza w czyimś sercu
czas dla kogoś stanie w miejscu
nadymaniem niepojętym
lecz po burzy znów nadejdzie
jakże błogie wyciszenie
o zachodzie nieugięty
gdzież delicje i podniety
słońce zaszło już go nie ma
gdyż to księżyc
równoległe
światy zmienia
wyciszenie - lek udręki
dziś ci trzeba tylko śpiewem
smutkiem rzęsy oczy zmrużyć
albo umrzeć
chmurą miłości
spadając deszczem
zapomnienia
Autor