Kochałeś...trzymałeś nagą w ramionach i tylko sznur pereł zdobił moje ciało. Szeptałam wtedy...nie odchodź masz czas bawić się wojnę... cóż mi po Tobie... zginiesz a ja...szukając Cię pomiędzy brzozowym laskiem krzyży nie rozpoznam. Wszystkie opaski biało czerwone są takie same...
Pożegnałeś mnie słowami...czekaj mnie wrócę. Ty... tylko wyglądaj z okna kamienicy. Niedługo potem nie pozostał po niej ślad a ja stałam... z nadzieją że ujrzę Cię choć na chwilkę...przemykającego chyłkiem wśród gruzów tego co kiedyś było dzielnicą wymarłej obecnie powstańczej Warszawy...
Nie dopuszczałam myśli o Twojej śmierci. Chciałam tylko by wojna mi Ciebie zwróciła lecz... nie sądziłam że zrobi to tak szybko. Łzy... niczym się nie odróżniały od tych kiedy wybiła godzina "W" gdy po raz ostatni widziałam Cię jeszcze żywego z uśmiechem i miłością w oczach...podekscytowanego...
Tak.Wizja wolnej stolicy dodawała odwagi. Kto by pomyślał że zamiast ulicami miasta Ty...będziesz broczył cuchnącymi kanałami. Byłeś wszystkim więc... straciłam wszystko. Tak trudno odróżnić Twoją mogiłę od innych. Jedynie... zawieszony sznur pereł na krzyżu to samo nazwisko...i jakże ukochane imię...
Dziękuje za te słowa, ale pokłon bardziej należy się bohaterom tego wiersza oraz jego autorce, za to że przywołuje takie obrazy. Czyli Tobie Agnieszko. Pozdrawiam także i miłego dnia :)
Ludzie którzy nie przechodzą obojętnie obok historii Polski są dla mnie wzorem godnym podziwu za to że pamiętają...więc i Tobie niski pokłon pełen szacunku za piękną odpowiedź:) miłego dnia życzę:)
Myślę, że wiele piękna wyczytujemy w kartach historii właśnie powstania warszawskiego. Smutnego piękna, pełnego tragedii, ale też i poświęcenia, wrażliwości, miłości, oddania i wierności. Może właśnie dlatego nas to tak przyciąga i woła. I będzie wołać..
Witaj Beatko w moich progach...:) Październik to rzeczywiście jest miesiąc gdzie nos mam wlepiony w ekran telewizora...mogę na okrągło oglądać jak i słuchać opowiadań z dziejów drugiej wojny światowej i nie tylko...ogólnie dzieje Polski a film który przytoczyłaś faktycznie myślałam i o nim pisząc to raczej wspomnienie niż wiersz:)Chciałam by było napisane w formie wiersza...Październik to czas kiedy dużo wspomina się o powstaniu w Warszawie...Mówisz mamy dużo szczęścia...to prawda...co tam nasze troski czy zmartwienia w porównaniu z przeszłymi latami... Niesamowite [...]
Kolumbowie rocznik 40... takie pierwsze skojarzenie Agnieszko po przeczytaniu Twojego wiersza. Ten sam klimat smutnej nadziei i miłości aż do końca. Przysiadłam i zadumałam się. Bo przecież mamy wiele szczęścia, żyjąc dziś bez tej nawałnicy, która potrafi odebrać wszystko.
Niby to lekcja z historii a jednak życie i walka kogoś bliskiego ,wspólna miłośc i rozstanie i bezimienne groby w pamięci już niewielu-Agnieszko ten wiersz to żywa legenda Warszawska -miłej i spokojnej nocki:)