Wieczorny bal
Już niebo ubiera swe suknie z purpury,
bo idzie ze słońcem na bal.
I razem popłyną w obłokach-do góry
wśród szumu i szlochu fal...
Wiatr cicho, cichutko do taktu wtóruje,
muzyką rozbrzmiewa las...
Co z tego że czasem troszeczkę fałszuje?
Nikt przecież nie powie-pass.
I póki pan księżyc nie wzejdzie zdziwiony,
nie zechce też wkroczyć na bal,
to niebo i słońce w tym tańcu natchnionym
popłyną na falach w dal...
A kiedy zmęczeni usiądą cichutko
na morskim pięknym dywanie,
to morze utuli, kołysząc leciutko...
i śpiące do rana zostanie...
Autor
5623 wyświetlenia
56 tekstów
3 obserwujących