Jesteś moją szóstą, nad ranem, latem. Gdy budzę się, by żyć, jak we śnie. To od Ciebie róże uczyły się piękna. Jesteś moją dwunastą, w nocy, jesienią. Dzięki Tobie troski opadają z gałęzi myśli, by potem zniknąć. To od Ciebie mój sen nauczył się spokoju. Jesteś moją dziesiątą, zimą. Gdy ogień nerwów przegrywa, zgaszony spokojem. To Ty nauczyłaś mnie jak zachować zimną krew, gdy bywa gorąco. Jesteś moim wiosennym popołudniem, choćby czternastą. Zapachem kwiatów, zachwycającym. Dzięki Tobie, wiosennymi barwami patrzeć mogę cały rok.