Jest we mnie coś,
jakiś smutek przed snem,
gdzie życie zaczyna się
bezkresnością.
Umarło coś, gdzieś,
pomiędzy wiecznością,
gdzie wśród godzin
pływa czas słoneczny.
Żyje we mnie coś
w pustym nieistnieniu,
przebywając między mgłą,
chowam się w cieniu.