Połamałaś kwiaty i cisnęłaś je na ziemię Piękna w złości Tak to moja wina Zagryzłem wargi aż do krwi Biegłem coś mówiąc Dumna Głowy nie odwróciłaś Usiadłem obok tryskającej wodą fontanny Ukryłem w rękach twarz Kilka słów wypowiedzianych przedtem Słów, których teraz pożałowałem jak ciężkiego grzechu Chłód wody na moją głowę Przebłagać ciebie Jak to mam uczynić? I znów schwycić tak cenne dłonie Patrzeć w te oczy Jak?