Jak mały jestem wobec siły tłumu, strącony z pola gry, znaczący, lecz tylko odrobinę wiecej niż nic.
Położę się z boku, by za chwilę użyźnić sobą ogród niespełnionych marzeń, grządkę wypalonych nadziei.
Nim minie następna chwila, wyleją na mnie asfalt i jezdzić po nim będą rankiem i wieczorem w zwartym szyku po marzeń spełnienie posiadacze serc nadzieją przepełnionych, tacy sami jak ja głupcy, ludzie.