Igiełki lodu szczypią w policzki, usta ściągnięte w wąską kreskę.
Po drabinie kręgosłupa wspinają się mrówki jedna za drugą w rytmie wojskowej musztry.
Płatek śniegu wirując opada na obrus wtapiając się w jego biel. Oddechy rzeźbią kolejny gwiezdny wzór już skrzy się srebrzyście i kreśląc powolne esy floresy śladem pierwszego opada na stół!
Parzą kaloryfery gorąca herbata paruje w imbryku placek drożdżowy pachnie wanilią my przy stole a tu taki chłód!