I nadszedł czas, nadeszła godzina Zebrała się cała jego rodzina Choć wszyscy wiedzieli, to nikt nie wierzył Chłopiec niestety tego nie przeżył Więc ciało jego w trumnie umieszczą Choć ludzie płaczą, choć ludzie wrzeszczą Blade lica, twarz tak młoda Życia cała w nim uroda Śmierć jednak inne plany miała We własnych ramionach go utulała Jak matka dziecko po włosach gładziła Jak matka, która dziecko zabiła Zebrani wokół grobu przyszłego Patrzyli wszyscy na zmarłego Spokoju szukali na jego twarzy Spokoju, który wszystkim się marzy Wierzyć, by chcieli, że nadzieja istnieje Że i ich twarz w spokoju kiedyś stężeje Lecz bardziej brutalna prawda była Twarz jego nic nie wyraziła W niemym bezruchu, śnie już wiecznym Tak bezpiecznym, niebezpiecznym I choć w głąb ziemi nikt nie chciał patrzeć Bo takiego wspomnienia nie da się zatrzeć To wszyscy wiedzieli lecz nikt nie wierzył Że chłopiec niestety tego nie przeżył A jego ciało w trumnie umieszczą Choć ludzie płaczą, choć ludzie wrzeszczą.