Dokąd idziesz paryjska Afrodyto chwiejąc biodrami lipcowe dnie dziś też boginie chwieją oczami ulicy z owocem uśmiechu nocy w łonie
Zgubiłaś jabłko, granat, czy gitarę nim zanurzyłaś w morzu ręce nim z marmurowych szat wynurzyłaś cud piersi na paryski świat?
A może przez złote jabłko obcięli ci dłonie po łokieć i bark nie zapłacz gdy podadzą ci lustro twój uśmiech stopi ciekawe szkło cierpią podobnie rodząc w łzach granat afrodyjskiej nocy z gitarą w dłoni.
Dokąd biegniesz paryska dziewczyno skroś prażonego les Champs Élysées upalnym lipcowy dniem spróbuj czas zatrzymać, zsuń chiton nie masz odwagi? minęły wieki, wiem.