...
dni ciągną się w nieskończoność
kiedyś za krótkie i za szybkie
choc miały tyle samo godzin
dziś rozpustnie przeciągają się do wieczora
a wieczór do nocy nieupojnej
bo Ty rozpalać wolisz ogniska ze starych gałęzi
niż z mojego serca
nieprzyzwoicie opłatam poduszkę
szerokimi ramionami
choć zbyt wąskimi dla Ciebie
wielobarwna pościel wynagradza mi samotność
A Ty tak blisko mnie patrzysz na moje ciało
i układasz usta w ironiczny uśmiech
jak zza płotu, ukradkiem spoglądasz na moje kształty,
które zupełnie nie są szyte na Twoją miarę
otwierasz moje oczy na coś co widzisz tylko Ty
by w locie sokoła zdobyły płomień Twojej duszy
i rytm Twojego umysłu
wolę być milczącym wędrowcem
który śpiewa proste pieśni
bez upiększonych diamentów na szyi
zamknę moje usta
zamknę moje serce
zamknę moje niewidzące oczy
bym wrosła w ziemię
niczym zwykła trawa...