często jest mokra … moja poduszka zamykam oczy … zanurzam się w sobie … smakuję wspomnienia … tylko dłoń zaciśnięta na sercu i gardle co dusi.... odbierając płucom życiodajny łyk powietrza … zostaje … znam ucisk serca które kamieniem się staje ... i szeptem kłuje … jak okłamać swoje serce ? oblepione korzeniami zaciskającej się tęsknoty … czy niezdobyte nasze szczęście ? czasami brakuje słów by… trwać serca nasze dzisiaj milczą jak grób nawet mowa ciał naszych zamilkła … jedynie oddechem poruszamy łany wspomnień wkładając sobie w usta pocałunki… tęsknoty nawet gwiazd na niebie nie widzimy.. płacze nasza lipa … a i ziemia chyba wolniej krąży… tęsknota spowiła wszystko, jak mgła żyjemy na krawędzi dnia i nocy rankiem łykamy łzy o smaku swym… by wieczorem zasnąć… jak najciszej …. może lepiej … gdy by świt nie przyszedł … nikt nie usłyszy … nas w królestwie ciszy … a … róże wyrosną między nami
"może lepiej , gdyby świt nie przyszedł" ....czytam, patrzę i nie wiem ....muszę się zastanowić .... nie mam ochoty analizę Twych słów, przepraszam słów-oceny by zrozumieć trzeba odczytać każdy wers ... a jedno słowo aprobaty nie wystarczy! Twe myśli są zbyt skomplikowane by ująć je jednym słowem.... "…. może lepiej … gdy by świt nie przyszedł … nikt nie usłyszy … nas w królestwie ciszy … a … róże wyrosną między nami "
pokłon oddaję oddanym nam perłom wersów ostatnich .............................niesamowite i wolne ............
Piękny wiersz...wiele trzeba siły by tak trwać...ale do rozstania potrzeba jej znacznie więcej...wszak łatwiej trwać w tęsknocie wiedząc że mamy choćby mentalne wsparcie...nić samotnie borykać się z własnym cierpieniem...Pozdrawiam:)