Czasem wyruszam donikąd, przed siebie szukam jak dawniej, na łące barw piękna zachwycam się kształtem chmury na niebie i chłonę całym sobą naturę... i czekam...
Tyle jest ścieżek i traw nieodkrytych dotyków, muśnięć, zapachów i dreszczy wyznań miłosnych na głazach wyrytych cóż piękniejszego może być jeszcze...
Patrzę i tęsknię, jak ptak zraniony z nadzieją szukam jakiegoś człowieka lecz oprócz magii i pięknej pogody w tych miejscach nikt już na mnie nie czeka...