Matki Boskiej Fatimskiej
Choć pójdziemy w przestrzeń wsi
Pooddychaliśmy chłodnym powietrzem
O tej porze jeszcze bez plastiku
Owionął nas chłodny wiatr
I podniósł przyśnięte powieki
Ożywiły szczekające psy
A inne spały na chodnikach
Rudy kot na skarpie był martwy
Od potrącenia przez samochód
Szliśmy a ja trzymałem
W swojej lewej dłoni twoją prawą dłoń
Inni szli pod rękę a kobiety swoje
Wiedli na modlitwę po prawicy
Pomodliliśmy się
Ty chyba przez Pośredniczkę do Boga
Ja do Ducha Świętego bezpośrednio
A Maryja Matka Jezusa to
Mi się objawiła dzisiaj jako ta
Z rozcapirzonymi włosami sztucznie
Ale za to w jak najbardziej prawdziwe
Lisy i owce na plecach i biodrach
Była też w tej eleganckiej staruszce
W moherze ze sztucznymi diamentami
Pomyśleliśmy i rozważyliśmy życie
Getsemani jest nasz tutaj los
A potem zaczął padać ciepły listopadowy deszcz
Bezwietrzny ciepły
Skłaniający do wyznań miłosnych
Przybliżający przytulający wreszcie
Nie patrzyliśmy więc w gwiazdy
Tylko w swoje oczy i pocałunki
Dwie godziny cieszyliśmy sobą przestrzeń wsi
Autor