Myślałem, że następnych przyjaciół tracić będę gdy już się choć trochę zestarzeję, że upłynie bardzo wiele wody w Sekwanie. A dziś krzyk bolesny do słów się wdziera, jakbym się chciał wyspowiadać z całego milczenia. To, że napisałem ten nie-wiersz jest dowodem jedynie na to, że potrafię lunatykować, bo jak inaczej znieść pustkę, równą nieskończoności wszechświatów.
są historie już skończone lecz się je opowiada bez końca i jest śmierć która żywych koronuje w ciernie
jest smutek co łzą na rzęsach przysiada by patrzeć jak umiera to co nieśmiertelne było
Dziś coraz trudniej poruszyć ludzkie serca, zatrzymać spojrzenie człowieka, sprawić, by chciał wysłuchać. Ty czynisz to wszystko z nami z lekkością poety, bo tylko ich można słuchać bez końca w zgiełku i hałasie świata, mimo, że mówią coraz ciszej.
Idąc jesienną aleją szukam ciebie mój przyjacielu Chcę być tylko z tobą przez kilka małych chwil Pomóż mi przywołać dawne lata ożywić śpiących ludzi Pomóż mi... Pomóż mi pokonać smutek który pozostał gdy nagle odszedłeś