Menu
Gildia Pióra na Patronite

ŻAL

Byłem młody, jeszcze dzieckiem prawie.
Aż szumiałem od świeżej krwi.
Śniłem sny kolorowe na jawie
I pragnąłem spełnienia przez łzy.

Jak szaleniec piłem powietrze
Po omacku szukając miłości
I marzyłem, że przyjdą dni lepsze,
Jędrne dni, dni szczęśliwej radości.

I wierzyłem, że na całe życie,
Najuczciwiej, prosto i szczerze
Mogę spotkać mej miłości odbicie,
Które mnie jednego wybierze.

Próbowałem odnaleźć wokoło
Oczy śląc i serce na zwiady
I tam byłem, gdzie było wesoło
Pośród bratniej szukając gromady.

Nie znalazłem. Szukałem daremnie
I z rozpaczą się wtedy zbratałem.
Już codziennie gościła we mnie
Kiedy nagle ciebie spotkałem.

Zaufałem. Zapragnąłem od nowa
Przekonując siebie i ciebie.
Przyszłość nasz była gotowa.
Miało być nam lepiej niż w niebie.

Nie wiedziałem, że inaczej można
Czuć i myśleć niż ja myślałem.
Tylko Matka, czujna i ostrożna
Nie wierzyła, że dobrze wybrałem.

Zawiązałem własnymi rękami
Wszystkie drogi w supeł olbrzymi.
Byłaś moja. Mogliśmy być sami.
Otulałem cię snami moimi.

Nie umiałem inaczej. Wierz mi.
Taki byłem dobroci spragniony
I wierzyłem, że naprawdę chcesz mi
Stworzyć świat przeze mnie wyśniony.

Porwał w strzępy los oszalały
Snów misterną siatkę pajęczą
I kolejno wszystkie umierały
I ja z nimi oniemiały klęcząc.

Jestem inny teraz po latach
I ty inna zupełnie niż chciałem.
Na nic próby by wszystko załatać
Ty samotna i ja sam zostałem.

Puste słowa, pretensje i żale
Każde sobie oddzielnie przeżywa.
Nie kochamy siebie już wcale
Ja nieszczęsny i ty nieszczęśliwa.

Nie ma drogi odwrotu dla nas.
Trzeba iść pod wiatr i pod prąd.
A przed nami pustynna panorama
I brak sił, aby uciec stąd.

Nie dajemy sobie nic zgoła.
Nie widzimy wzajemnie swych twarzy.
Ty nie umiesz już być wesoła,
Ja niestety nie umiem już marzyć.

Przegrywamy. Znów rozpacz jest blisko.
Już nie przegnam jej, czasu za mało.
Ledwie tli się to nasze ognisko.
Czy naprawdę nic nie zostało?

Wciąż próbuję jak ślepiec kosturem
Znaleźć wyjście jakieś z tej matni
Ale rozpacz dokoła mnie murem.
Żaden pocisk go nie zburzy armatni.

Więc tylko wzrok tęskny wytężam
Lustrując zamkniętą dal.
Nie mam celu i brak mi oręża.
Pozostał jedynie żal.

Kazimierz Winnicki
(wszelkie prawa zastrzeżone)

19 204 wyświetlenia
169 tekstów
4 obserwujących
  • dana1596

    12 November 2014, 08:27

    jakże prawdziwy...jakże bliski...
    Pozdrawiam cichutko przytulając Twoje rymy...

  • Irresistible

    11 November 2014, 21:45

    Cudny. Po prostu cudny.
    Pozdrawiam. :)

  • MartynaR

    11 November 2014, 20:57

    Przepiękny wiersz. Komentarz prosty, bo proste słowa są najpiękniejsze.
    Tak często powtarzająca się historia.
    Wiersz porwał me serce.. Cicha nadzieja, że to nie koniec..
    Pozdrawiam ciepło ;)