Bycie dobrym magnetyzm na czole naznacza I świszcze pańskim tonem na kundle zła maści. Przyciąga je jakby smycz dzierżąc w garści Bo przecież dobry opiekę zawsze roztacza
Więc nie godzi głodzić przeciwnika nawet jeśli Zemsta wewnątrz broń przykłada do skroni. Nawet gdyby krzyk emocji w nagłej pogoni Gotów rozerwać na strzępy, a my ofiarę ponieśli
Zło z dobra nigdy nie zrezygnuje bo nim się żywi - Grzyb na zbutwiałej psychice kapelusz swój krzywi Chyląc czoła w podzięce za pień istnienia
Niczym kot łasząc swym futrem za piękne intencje. A odmawiając prawa dla współ-stworzenia - Tę samą dla siebie podpisujemy sentencję.
Chodzi o zachowanie równowagi i jakie konsekwencje niesie to ze sobą dla jednej ze stron. Tyle, że ujęte w dość pokrętny sposób. Mimo to dziękuję za zwrócenie uwagi, pozwala mi to wrócić na ziemię i krytycznie spojrzeć na pracę w kontekście "co poeta miał na myśli".