Bezsenność nocy ofiaruje zmęczone oczy Serce jednak mniej boleśnie bije Ofiarowałam muzyce niepokoje Zaopiekowała się nimi Wiem, że stałam się zaprzeczeniem słów Człowiek tak łatwo może zwątpić Zbyt trudno uwierzyć, że istnieje serce Zatrzaśniętych drzwi nie wolno wyważać Można cierpliwie czekać na progu
Wyrzekamy się samych siebie Wkładając w nas cudze serce Niosąc innych na rękach A mimo to zbieramy najboleśniejsze ciosy Obdzieramy siebie z nas samych Zatracając z czasem sens własnego istnienia Przyjmujemy coraz więcej rzucanych łez Możliwe jest odrodzenie Pozwólmy na to, by życie nie było tylko oddychaniem.
Zaciskam mocno dłonie przy zakrwawionej ścianie bezsilności nie pozwalam umierać nadziei.