Cyrograf poziemnego
Ach gdybym mógł cyrograf Bogu podpisać
To oddałbym mu duszę
I trochę weny wymieniłbym
Na nowe rabaty w Jego raju
A w zamian bym trochę namieszał
Więc Sted by wciąż tłumaczył Borgesa
Poświatowskiej serce biło jak dzwony
Wieczorem o dziewiątej w Świętym Marcinie
Ciebie podglądał na Kępie
Jak haftujesz tą cudną Maryję z Dzieciątkiem
Pozwalasz bezdomnemu grzać się
I krzyczeć swój ból istnienia
Sobie i tak bardzo bliźnim
Za dwa skrawki czarnej owcy wolności
Poprosiłbym Go jeszcze
Żeby zło było tylko sobą
Nie bestialskim okrucieństwem
A psychotropy wolne
Od sennych koszmarów
I wcześniej wieczorów bez namiętności
Też wskrzesiłbym z zamulenia
Ten rów co go tatuś wykopał
Chciał mieć ogromne akwarium
I miał pełne
Karasi złotych i srebrnych
Płoci i sazanów
Z tym, że niepozwoliłbym też
Na ten scenariusz w którym
W boki piskorzy wgryzały się źółtobrzeżki
Właściwie to nie mam już specjalnych marzeń
Więc tylko czasem pozwalam
Wersom odlecieć
Autor