A kiedyś spojrzę na tamte dni Przez pryzmat kolorowego zeszytu I poślę uśmiech koślawym literom - bo twoje dłonie znów się obraziły –
i wiem, że zawsze należały do mnie.
Odczytam słowa odległe od miejsca Gdzie siedzę teraz. Tutaj czas nie płynie Tak powiedziałeś, chyba uwierzyłam - bo jak nie wierzyć takim pięknym słowom –
chyba, bo czasem waham się po cichu.
Zerknę na synów, których wymarzyłam Na dom z ogrodem – pragnienia dziecięce I potrę policzki z jednym tylko dołkiem - bo jestem lustrem, cieniem aż dwóch osób –
wciąż wracającym w najpiękniejsze lato.
Nadal nie umiem obierać ziemniaków A w kuchni mogę czytać tylko wiersze Wiesz o tym. Były takie książki - z drukiem na kartkach, nie-białych, broń Boże -
i przestraszyło mnie co w nich znalazłam:
szaro-brązowe „Kocham cię, wiesz o tym?”
Pamiętasz? było takie lato To z łodzią wiesz, które – moje ulubione Sięgnij wspomnieniem; wyłów mi spod nieba - wielki wóz, czerwień, biel, i herbatę noc, łzy i oczy. Śmiech szaro-brązowy –