Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ona i trochę życia

Zwariowana małolata, która nigdy nie wiedziała co chce robić w życiu. Jednak nie przejmowała się tym, cieszyła się chwilą, nie myślała nigdy co będzie w przyszłości, w porywach myślała o jutrzejszym dniu. Żyła z dnia na dzień, z godziny na godzinę, z minuty na minutę … Miała ten charakterystyczny błysk w oku, gdy była szczęśliwa. Kolorowała sobie życie żartami, ciągłym uśmiechem na twarzy, spotkaniami z przyjaciółmi, radosnymi i miłymi chwilami które były w jej życiu. Czy płakała.? No może… Tego nie wiadomo. Ale jeśli tak, to każda łza która spłynęła po jej policzku czegoś ją nauczyła. Każda życiowa porażka ją wzmocniła. Czy była smutna.? Może raz na rok, bo przecież każdemu trafia się gorszy dzień. Lecz podobno miała silny charakter i łatwo się nie poddawała. Lubiła walczyć do końca o to co jej się podobało, o to czego pragnęła, lecz była cholernie wrażliwa, łatwo ją było zranić i zniechęcić. Romantyczka.? Łatwo ją było dostrzec w tłumie, a czasem minąć w ogóle nie zauważając. Dla bliskich i przyjaciół była w stanie zrobić prawie wszystko. Nie lubiła planować i obiecywać. Miała swoje zdanie ,zasady i zazwyczaj twardo się ich trzymała. Zwykle szybko poznawała się na ludziach, mimo to nikogo od razu nie skreśla. Zawsze starała się dawać drugą szansę, ale nie drugą z kolei, bo twierdziła że to bez sensu. Popełniała wiele błędów, często raniła i potrafiła sprawić przykrość. Ufała tylko tym, którzy na to zasłużyli. Lubiła wiedzieć na czym stoi, więc popierała szczere rozmowy z ludźmi. Zamykała się w pudełku marzeń, gdy było jej źle. Potrafiła być wredna i złośliwa. Budowała szczęście z małych radości. Szanowała tych, którzy szanowali ją i samych siebie. Starała się niczego w życiu nie żałować, tylko czasami jej nie wychodziło. Czasem zachowała się jak 'dorosła' kobieta czasem jak rozwydrzona, bezmyślna małolata. Lubiła częste spacery, rozmowy do późnych godzin i picie piwa. Uwielbiała czekoladę, lody waniliowe- często spożywane podczas niepowodzenia, trudnej sprawy do rozwiązania, kłopotów. Inteligentna.? Czasem miała przebłyski wiedzy, wtedy zadziwiała ludzi swoimi pomysłami. Miała swój urok osobisty, umiała każdemu poprawić humor, albo wesprzeć kiedy trzeba było. Kiedy znajoma jej osoba miała problemy, albo chciała po prostu pogadać zawsze mogła na nią liczyć. Nie umiała się cieszyć z czyjegoś nieszczęścia –chyba że w żartach. Nie szukała szczęścia, partnera ani nic w tym rodzaju . Miała kilka chłopaków, jak każda próbowała-że może to ten. Młoda i głupia i jej myślenie … Lubiła przygody, więc skusiła się na zakazany owoc. Mmm piękny zakazany owoc, a wszystko zaczęło się tak niewinnie. Spotykali się od czasu do czasu, dobrze im razem było. Ich pierwszy pocałunek, w deszczu przed burzą. Gdy obejmował, ona czuła się taka bezpieczna – wtedy nic się dla niej nie liczyło, zupełnie nic … Po roku dopiero mu się oddała, nie było idealnie (bo w beznadziejnym miejscu) ale cieszyła się że z nim, że z tym którego kochała.? (do teraz nie wie co do niego czuła). Jednak było jej ciężko, bo nie była jedyną królową w jego bajce, często mu to wypominała, płakała po nocach, tęskniła gdy go nie było. Raz wpadła w taką depresję – gdyby nie jej silna wola, to nie wiadomo co by było. Rodzina już zaczęła się martwić. Szukała wsparcia u ludzi którym mogła zaufać i powiedzieć prawdę. Przyjaciółce nie powiedziała, bo ona miała swoje sprawy… i tak przyjaźń znikła. Jednak narodziła się jedna nowa, a druga się wzmocniła. Cieszyła się bardzo że nie musi przed nimi udawać, że może choć tym dwóm osobą mówić wszystko, całą prawdę. Jednak to nie wystarczało było coraz gorzej, było coraz więcej niedotrzymanych obietnic, kłamstwa, pojawił się brak zaufania, podejrzenia o zdradę. Jednak nie potrafiła tego skończyć. Gdy myślała że jej się udało, że zapomniała, bo już miała innego chłopaka-to zdradziła go z nim. Dlatego bez podawania powodu zerwała i wróciła do niego. Znowu. Jednak powracająca rutyna znowu ją przytłaczała, choć nie wpadła już w depresję tą co kiedyś miała , czuła się fatalnie. Znalazła sobie trochę siły i z płaczem powiedziała mu że to koniec, oddała obrączkę i odeszła. Długo trwało zanim się trochę pozbierała. Przyszły jej urodziny, on napisał - chciał się spotkać. Ona się zgodziła. Dostała różę i pogadali. Jak głupia znowu zaczęła z nim pisać – i wszystko od nowa. Jednak ona miała już dość nieprzespanych nocy, rozmyślania, czekania aż będzie jego jedyną. I wtedy on zrobił coś co tak zabolało jak nigdy nic innego – zobaczyła jak przyjeżdża po inną. Znała ją bardzo dobrze i nadal zna, widuje ją w końcu to (pieprzone) minimum 7 h na dobę. Jak by nóż leżący koło niej ktoś wbił jej w serce. Przez pierwsze minuty nie wiedziała co zrobić, jednak w końcu wzięła telefon i zadzwoniła do przyjaciółki-nie żeby jej się żalić, tylko czy ma czas żeby się z nią przejść do Grojca. Miała. Poszły. Kupiła nowy starter-zmieniła numer, pierw pisząc pożegnalnego sms’a . A potem jeszcze usunęła „nk”. Jednak nie zmieniła nr gg, cos skończyło się tak że napisał do niej że tęskni, kocha czyli „k.t.c.”. Bolały ją rozmowy z nim, więc ktoś kto pojawił się w jej życiu mówił jej że to nie ma sensu, żeby z nim nie pisała - słuchała go. W końcu dawny przyjaciel. Zaczęli się spotykać, bo on nie miał już dziewczyny, która nie pozwalała mu się do niej odzywać. Często spędzali z sobą czas, razem byli na półmetku (jej) i studniówce (jego). Jej przyjaciel ostrzegał ją przed nim, żeby potem nie przyszła do niego z płaczem że ją zranił. Ona czuła się jak w niebie, a serce nie słuchało co przyjaciel mówi. Jednak to nie trwało długo. Zaczęli się spotkać coraz rzadziej, aż w ogóle przestali – on zostawił ją dla byłej (która mu tyle krzywd wyrządziła, ale to jego wybór). Ona cierpiała, bardzo cierpiała, choć łza do teraz nie spłynęła przez niego po jej policzku, serce krwawiło – zrobił jak poprzedni, zranił tak że do teraz ją boli. Kiedyś wszedł do klasy w której ona miła lekcje, bo coś od pani chciał która prowadziła im lekcje - minęło kilka minut zanim się pozbierała (przykro jej było że koleżanka musiała to widzieć - dobra koleżanka która spędzała z nią dużo czasu, wiedziała wszystko i widziała wszystko ).Później jak kiedyś rozmawiały /pisały koleżanka jej powiedziała że „możesz zaprzeczać ale tak naprawdę przez ten cały czas go kochałaś … „ czy miła rację, ona do teraz nie wie, bo nie wie co to znaczy. Widziała tylko tyle że naprawdę jej na nim zależało, że naprawdę była z nim szczęśliwa. Po tym wszystkim, po długich przemyśleniach doszła do wniosku że już mam dość bólu, chce być sama. Powiedziała sobie że jeśli nawet jakiś koleś który jej się będzie podobać zechce z nią być, ona powie „nie”. Zorientowała się że gdy jest sama to wtedy nikogo nie udaję i że jest naprawdę szczęśliwa. I zaczynała być szczęśliwa, zaczynała radzić sobie sama z sobą, lecz pojawił się on - znajomy koleś z pięcioletnią przeszłością w jej życiu. Dużo myślała, troszkę cierpiała, bo nie wiedziała co zrobić ma, ale tak jak postanowiła, powiedziała mu „nie”. Jak zobaczyła jak cierpi po tych słowach, myślała że jej serce pęknie. Jednak zdarzenie które wydarzyło się potem, w jej domu po kinie wywróciło im życie do góry nogami. Zażądał z nią być (!!!), ona o dziwo nie odmówiła. Choć do końca nie rozumiała swojego postępowania, wiedziała jedno – gdy ją pierwszy raz pocałował, czuła jak by ich usta były połową tego samego jabłka, które się złączyły. Dziwne, hm może jej się zdawało. Nie wie czy to jest ten właściwy, ten na całe życie, ale jest jej z nim dobrze, przy nim jest sobą, znowu zaczyna być szczęśliwa i zaczyna być taka jak sprzed paru lat, czyli zawsze uśmiechnięta, pozytywnie nastawiona do życia-wierzy że jej się uda. Dziś mija miesiąc jak są razem, on nie widzi świata poza nią, a ona patrzy na świat z obrączką na palcu.

1464 wyświetlenia
34 teksty
3 obserwujących
  • WilceeQ`

    10 May 2011, 16:17

    sporooo opowieści o niej (sobie).