Zostań. Każdy mój krok bez Ciebie jest niczym. Jakobym zamiast do przodu- cofać się zaczęła. Zostań. Każde moje słowo bez Ciebie jest tak marne. Jakobym sama sobie mówiła, że jest dobrze. Zostań z Tobą każdy oddech wydatniejszy i mrugnięcie każde potrzebne. Bez Ciebie słońce gaśnie i fale wzburzone- spokojniejsze. Wszystkie koleje, które kolejami stałymi były bez Ciebie są dla mnie obojętną kolejnością. I usta moje bez Ciebie tak puste, tak błahe; I dłonie, i szyja, i biodra. Marzenia się oddaliły, zaś uśmiech teraz w drugą stronę wygięty. I piegi nie tak rude, i pasma nie tak ogniste. I źrenice wiecznie zielone teraz są zielono-smutne. I zielony pokój Nasz jakiś inny i wszystko zielone. Prócz nadziei, a i ona przecież zielona być powinna. Tylko wypieki i rumieńce nie czerwone , a jakieś szaro-nudne. I ja nie tu gdzie wcześniej, choć miejsce to samo. I ja nie poprzednia, choć z pozoru ta co zawsze. Śnieg padający z rana- nagle żółtszy. I wszystko co we mnie- krzyczy: ZOSTAŃ. To nie tak łatwe, gdy odchodzisz. Niezliczony już raz. Więc zostań. Zostań. Wrócisz i tak, a przez ten czas gdy Cię nie ma, moja miłość tylko gaśnie..