Menu
Gildia Pióra na Patronite

Babski wypad, babski sen.

minimum

minimum

Wyszłam z domu, zaopatrzona w bikini w panterkę, jeansowe szorty, luźny, brązowy top i udałam się w stronę domu Ivy. Tego dnia umówiłam się z nią na „babski wypad na plażę", by trochę podkoloryzować sobie odcień skóry. Minęłam ostatnią przecznicę, pomachałam Cassidy i Caroline, bawiące się w parku i już stałam przed drewnianymi, rzeźbionymi drzwiami własności wysokiego, beżowego budynku, w którym mieszkała moja przyjaciółka. Z domofonu odezwał się jej głos: „Właź, muszę zabrać jeszcze kupę rzeczy."

Trafiając jakimś cudem do pokoju Ivy nikt nie potrafił jej zrozumieć. Panował tu istny chaos. Kolorów i stylów, jakie kiedykolwiek wyprodukował świat. Od żarówiastego różu po zgniły zieleń. Od kafelek po tapety. Od plakatów Michaela Jacksona po Muse czy 30 Second to Mars. Jedną ze ścian ozdabiały własnoręcznie szyte zasłony, delikatnie przyczepione do dwóch, dużych okien. Były tam też drzwi prowadzące na jej własną połowę balkonu. Kochałam przesiadywać tam z nią gadając sobie o „babskich sprawach", malując paznokcie i wpychając w siebie tony popcornu z nutellą. Ten balkon był takim naszym magicznym miejscem. Gdybym miała podsumować wyszłoby, że spędziłam tu ponad 1/8 swojej marnej egzystencji. Koło tych drzwi stało biurko, zawalone kupą książek, notatników i słowników hiszpańskiego, jak gdyby nie zauważyła, że mamy wakacje.

- Czemu to wkuwasz? - zapytałam Ivy wskazując na jedną z małych książeczek zatytułowaną „Hiszpański - podstawy dla początkujących"

- Por si mismo*. Ile razy mam Ci powtarzać, że nie mam jeszcze zagwarantowanego miejsca w tym liceum? Jeśli nie, pozostaje ta przy Walles Street, gdzie dochodzi mi dodatkowy język.

- Cała ty. Nic na ostatni moment. - powiedziałam, przewracając oczami.

Ivy udawała, że tego nie dostrzega. Lubiłam, gdy to robiła. Tak naprawdę strasznie się różniłyśmy. Ona - zapracowana, dokładnie przemyślając każdy projekt, choćby najmniejszy krok na swej drodze, samodzielnie układając sobie życie, wyznaczając - w tak młodym wieku - cel, który nade wszystko pragnęła osiągnąć. A ja? Istny, chodzący leń, który by tylko czytał i jadł, z dobrym metabolizmem i - jak na szesnaście lat - niezłym poczuciem humoru.

- Dobra... chyba wszystko mam - powiedziała, uśmiechając się do mnie - Dzisiaj nocujemy u ciebie, tak?

Pokiwałam głową na potwierdzenie. Nagle uświadomiłam sobie, że nie spytałam Ivy, czy James naprawdę u niej wczoraj był.

- Ross.. wszystko w porządku?

- Był u Ciebie wczoraj? - spytałam

Wiedziała o kim mówię. Żyły na jej szyi gwałtownie drgnęły. Związała sobie włosy w koński ogon i usiadła obok mnie.

- Tak. Znowu się pokłóciliśmy. Ross... nie wytrzymuję już. Każdego dnia znajduję jakiś nowy powód do kłótni. Później nie potrafię nie odpuścić ...

- Kochasz go? - przerwałam

Po moim pytaniu nastąpiła niesamowicie długa chwila milczenia. Wiedziałam, jakie to dla niej trudne.

- Posłuchaj, Ivy. Wiem, że mam małe doświadczenie w tych sprawach, ale swoje już przeżyłam. Jeżeli masz być z Jamesem tylko dlatego, że on świetnie całuje, a nie jest z tobą szczery, okłamuje Cię... Jest moim przyjacielem, dlatego wiem, jaki czasem potrafi być chamski. Proszę, zastanów się nad tym tak na poważnie - powiedziałam, przytulając ją do siebie. Chciałam być z nią wtedy, kiedy naprawdę tego potrzebowała.

- Dobra. Na dzisiaj dosyć o płci brzydkiej. To dzień dla nas, tak?

Rozchmurzyła się.

- Tak.

Kochałam takie dnie. Całodzienne paplanie ze sobą, obgadywanie szkolnych par, chłopaków, całego miasta... Takie rozmowy zawsze poprawiały mi humor.

***

Obie spalone z bolącymi szczękami i brzuchami udałyśmy się do mnie. Miałyśmy tam spędzić całą (całą!) noc. I ku własnym zapewnieniom, że nawet nie zmrużymy oka, walnęłyśmy się na podłogę i zasnęłyśmy. Byłam tak wyczerpana całym tym „babskim gadaniem", że o wszystkim zapomniałam. Czułam się tak, jakbym na tej plaży zostawiła Asha. Dopiero teraz poczułam, że rozpoczynam tak naprawdę (serio, serio) kolejną, mam nadzieję - lepszą ścieżkę życia.

____________________________________________________________________________________________________________

* por si mismo (hiszp..) - dla siebie

1796 wyświetleń
17 tekstów
1 obserwujący
  • mimimi

    7 August 2010, 22:18

    bardzo ciekawe ;)

    podoba mi się. ;D