Wiedziała, że zachowuje się zupełnie nie profesjonalnie. Lecz to było silniejsze, za bardzo się denerwowała by siedzieć spokojnie.
raz....dwa...trzy...cztery...liczyła swoje kroki stukając czerwonymi szpilkami po drewnianej podłodze. Bardzo dużo zależało od odpowiedzi na którą z taką niecierpliwością czekała. Właściwie zależało całe jej przyszłe życie. Nie miała pojęcia jak wypadła przed potencjalnymi zwierzchnikami. Zadawali jej setki pytań, rozwiązywała test psychologiczny, którego pytania zupełnie nie były związane z pracą o którą się starała. Figa była atrakcyjną kobietą tuż przed 40 - stką. Jej filigranowa sylwetka idealnie komponowała się z włosami o barwie orzecha, lekko falującymi opadającymi na ramiona. Oczy w kolorze"gorzkiej czekolady" na świat spoglądały zawadiacko. Lecz gdy czuła się zakłopotana lub zawstydzona barwę oczów rozjaśniała jasna poświata. Kobieta usiada. Paznokciami w kolorze dojrzałej śliwki wystukiwała jakąś melodię, usłyszaną w drodze do biura. Znała ten utwór, lecz w tej chwili za groma nie mogła sobie przypomnieć wykonawcy. Figa pomyślała o zmianach jakie dokonała ostatnio w swoim życiu. Przewróciła wszystko do góry nogami ciągnąc za sobą dzieci. Wiedziała, że postąpiła dobrze, lecz nieraz nachodziły ją wątpliwości.Wiedziała, że teraz gdy dzieci już dorosły, nastał jej czas. Postąpiła egoistycznie...z pewnością po trosze tak. Wyprowadzając się od faceta z którym utknęła na kilkanaście długich lat, zupełnie nie zastanawiała się nad konsekwencjami tego kroku. Wiedziała,że to jest właśnie ten najodpowiedniejszy moment. Teraz, albo nigdy. Zrobiła to, pewnego dnia spakowała siebie, dzieci i kota...wyszła...zamykając ten rozdział życia raz na zawsze. Nagle drzwi otworzyły się przerywając jej rozmyślania. Została poproszona do gabinetu urządzonego zgodnie z wymogami najnowszych trendów. Minimalizm, elegancja, niemalże sterylność. Figa uwielbiała takie klimaty. Za biurkiem siedział mężczyzna lekko szpakowaty. Poważny wyraz twarzy, lecz oczy ciepłe, wesołe w barwie letniego nieba zdradzały pogodne usposobienie. Usiadła na wskazanym krześle. Z uwagą wpatrując się w osobnika na przeciwko próbowała skupić uwagę na wypowiadanych przez niego słowach. "Witamy...w naszym gronie..." Czyli co? Została przyjęta? Ma tą posadę? Potrząsnęła lekko głową w geście niedowierzania, czym wzbudziła rozbawienie przyszłego szefa. Mężczyzna wstał. Okrążył biurko, wyciągając do Figi rękę w geście powitania i gratulacji. Z promiennym uśmiechem uścisnęła wyciągnięta w jej stronę dłoń. Miło podziękowała za obdarzenie zaufaniem, po czym wyszła.
Dumnie uniosła głowę, wyprostowała plecy. Po raz kolejny udowodniła, że wiek nie ma znaczenia. Co jest nam dane, nie minie nas, ponieważ wszystko ma swoja porę miejsce i czas.
ludzie nie zdaja sobie sprawy z tego ile siły w nich dżemie,dopiero gdy muszą dokonać jakiegoś wyboru, okazuje się, że mogą robić rzeczy o których wcześniej nawet nie marzyli.
Człowiek jest bardzo elastyczną istota.
yestem, znów chcesz mnie coś dawać... to bęcki z pompona, teraz figę ( z makiem czy bez, wolałabym z makiem bo wiesz...)
ha Agatko,to opowiadanko jest jakby o mnie i bynajmniej nie o dyskryminacji tylko o rozpoczynaniu nowego zycia,a jak wiesz takiej rewolucji dokonałam. To opisany jest malutki strzępek mojego życia.moment gdy wszystko przewróciłam do góry nogami z czego jestem dumna:)))
Lecz przyznać musze ci rację,kobiety po przekroczeniu pewnego wieku mają pod górkę.Za stare do jednego ,za młode do innego.
Nooo pewnie,że przypomina wiersz,którego tytuł brzmi jak imię bohaterki;) Wyrwanie się z toksycznego związku to naprawdę nie lada sztuka.Wymaga naprawdę wiele odwagi i chyba nie można patrzeć na nic,ani na nikogo,zeby udało się rozpocząć wszystko na nowo.W tym wypadku trzeba być egoistką...inaczej wszystko przepadnie. Dziękuję Aga,że przeczytałaś:)*