Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kocham Cię.

borderkowa

borderkowa

W okół panowala pustka, szła korytarzykiem szkolnym, wyrwała się z zamyślenia i nagle się ocknęła, że nie idzię w tą stronę w którą powinna iść. Zachamowała gwałtownie, odwróciła się równie szybko i uderzyła w coś, podniosła wzrok i spojrzała na wysokiego chłopca, tak to był on, ten jedyny, ukochany, obiekt jej westchnień, ten o którym marzyła i we dnie i w nocy. Stała o wiele za blisko, odsunęła się delikatnie ale nadal był na wyciągnięcie ręki, chciałaby by tak pozostało, by był tak blisko juz na zawsze - to było jedyne co jej przychodziło do głowy, cały świat przestał istnieć. Trwało to pare sekund które wydawało sie być dla niej wiecznością. chłopiec patrzył na nią z delikatnym zmieszaniem na twarzy, zmieszaniem który do niego w realnym świecie nie pasował chociaż ona często sobie wyobrażała go z takim nieśmiałym, delikatnym uśmiechem. dopiero teraz zauważyła, że patrzą sobie w oczy i wiedziała, że dopóki on nie odejdzie, ona będzie tak stała - nawet jeżeli miałaby tam sterczeć całą wieczność, mogłaby teraz umrzeć ponieważ nie poczułaby nawet bólu, jej serce waliło tak głośno, że przez jej głowę przeszła myśl żeby przypadkiem go nie usłyszał. On stał sparaliżowany. Był tak blisko, teraz, nareszcie bez innych ludzi którzy mogliby świdrować go wzrokiem i bezczelnie obgadywać. Serce biło mu równie głośno jak stojacej przed nim dziewczyny. Często myślał o niej ale nigdy, przenigdy nie ukazał swojej słabości, bał się tego, że go w końcu zrani a jaki prawdziwy facet ukazuje swoje uczucia? bywały też takie dni, ze nienawidził jej za to, że wchodziła często do jego myśli bez jakiegokolwiek zaproszenia, obwiniał ją za to co czuje ponieważ dotąd nie znał tego uczucia.

Ona zaczęła powoli powoli nabierać coraz głębszych oddechów i nagle wszystko co zatrzymała na tę jedną chwile by mu powiedzieć, wpadalo jej do głowy, musiała to wyrzucić z siebie - teraz albo nigdy. - Bo widzisz... - zaczęła powoli i spokojnie. - Nie rozumiem w czym masz problem by ze mną porozmawiać! - uniosła głos a resztę słów które do niego powiedziała były uniesionym łamiącym się głosem, wyrzuty które od zawsze chciała mu wygarnąć, powiedzieć co o nim myśli, jak ją to boli.

Łzy spływaly po jej policzkach, kontynuowała dalej z coraz bardziej załamanym głosem - nie wstydziła się tego, że płakała, nie wstydziła się tego co może się stać, nie bała się niczego. Miała serdecznie dosyć jego zachowania i swojego bólu który siedział tam głęboko w niej.

Czuł jak jej każde słowo przepelnione bólem i niekiedy nienawiścią ranią go niczym sztylety wbijane jakby przebijały jego ciało na wylot. Miał łzy w oczach których przy niej jakoś dziwnie się nie wstydził. Nie spuszczał wzroku z niej tak samo jak ona. Tyle, że jego spojrzenie było przepełnione bólem, chciał by przestała już tak mówić a jej spojrzenie było wyzywające oraz pełne bólu. Chciał coś powiedzieć ale na te wszystkie słowa wypowiedziane przez jej usta, nawet sam nie wiedział co powiedzieć by znów jej nie zranić - dlatego tak bardzo chciał odwrocić sie i odejść by jej nie zranić swoją głupotą i niedelikatnością ale zarazem chciał być przy niej, patrzeć na nią. Po paru minutach które wydawały się być dla niego parogodzinnymi torturami ona otarła łzy które nadal płynęły, zakończyła mówić o swoim bólu łamiącymi się słowami - Kocham Cię, rozumiesz? tak mocno, że nie mogę spać po nocach myśląć jak dotrzeć do siebie ale Ty masz to szeroko i głęboko gdzieś!

Zbliżył się do niej. Nie czuł tego innego do żadnej innej dziewczyny, każda inna była tylko zabawką w jego rękach a tę, stojącą przed nim zapłakaną, która jako jedyna powiedziała ze szczerego serca, że go kocha bał się nawet dotknąć by jej nie zranić. Podniósł powoli dłoń, musnął nią jej policzka, otarł łzy. Od policzka zjechał do ust, kciuckiem przejechał po jej suchych wargach. Ona mu się przyglądała, była w szoku, jej ciało przeszyły ciarki przyjemności, jej marzenia się ziściły. Spojrzał jej znów głęboko w oczy - J-ja, też Cię kocham bo tak chyba wygląda to uczucie. I przepraszam za wszelkie rzeczy które tak bardzo Cię zraniły ale ja się zwyczajnie boje... Chcę być z Tobą ale czy to miałoby sens? czy zasługuje na Ciebie? a jeżeli bym Cię zranił? nie umiem radzić sobie w takich sprawach, nie wiem czy dam radę. Dlatego nie wiem czy jest sens bym próbował... - wyksztusił, te słowa jakgdyby wypłynęły z niego, wszelkie uczucia... Wzięła jego drugą, szorstką i dość głodną, bladą dłoń - takie właśnie były odczucia nawet, gdy sobie je wyobrażała. - Chcę spróbować. Bardziej mnie nie zranisz niż odchodząc. Po tym wszystkim co przeszłam, czekałam na Ciebie tak długo chcę spróbować. Być Ci wierną do końca życia. Pomogę Ci zrozumieć to uczucie. Masz we mnie wsparcie bez względu na to co się stanie. Na tym polega to uczucie.

Uśmiechnął się tak jak zawsze chciała by się do niej uśmiechał, aż wydawało jej się, że serce znów przestało bić i znów zaczęło walić jak szalone, tak głośno. W jej brzuchu jakby latały motyle chcąc wydostać się ze środka. Oddech się przyśpieszył. On objął ją delikatnie i niepewnie w talii. I pochylił się nad nią, ich usta musnęły się na początek delikatnie. Nareszcie. Szczęście dobiło kresu.

10 933 wyświetlenia
116 tekstów
2 obserwujących
  • KlauS_94

    24 May 2010, 19:59

    Brak słów...
    Piękne ;]

  • Arkadia776

    22 May 2010, 22:00

    Piękne:)