Menu
Gildia Pióra na Patronite

Strona Pierwsza i Kolejne

Mr.Dreamer

Mr.Dreamer

Usiadł młody starzec zanurzył się w melodii odsłuchu głębokim. Wnikliwie na swoje pióro, kartkę pustą spojrzał ten niebieskooki. Cudów swej krainy zdarzeń obliczyć nie może wszak nigdy z rachunkami nie było mu po drodze. Odpływając w krainę snów zaufał socjalnej zapomodze.

Baśni przeklęta marzeń mych kraino daleka przy morzu pragnienie. Gdybyś tylko wiedziała jak ukochałem twe łąki, drzewa i skryte cne niegdyś zapadliny, kwiecie mój złoty, przyczyny nadmiaru adrenaliny.

Rozmowny o wszystkim zapomnę, o świecy przygasaniu, ciemny jestem i dobry w ciemności pisaniu, o wszystkim i o niczym byle znów o Tobie żebym zapomnieć sobie nie dał jak o śmiertelnej mej chorobie.

Dumo moja zraniona morską słoną falą zmyta, rano ma serdeczna znów mi Cię przypalą, ja nie odpuszczę, miną kilometry biec będę astmatycznie do Ciebie choćbym udusić się miał, na Edypa niech puchną moje pięty.
Kilometrów przebiegnę jak Hektor z Achillesem co okrążyli Troję niech mnie pochłonie Skamander on wie jak to wszystko boli, mam miłość się potroi, gwiazd na niebie przybędzie raz tylko zmęczonego drogą, proszę daj się udobruchać.

Wspomnij na chwilę gładkolicego kalekę, przypomnij na chwilę jak wzięliśmy się w opiekę kiedy nam zagrały miłosne tak niebiańskie jak i nocne chóry po stokroć zakochaj się we mnie po raz wtóry, spójrz na pielgrzymią drogę odmienionego lecz skrycie w uzależnieniu tylko Ciebie mającego, proszę nakarm głodnego.

Wnet usiadły trzy trzpiotki słysząc piszącego stękanie żywiły się hańbą stąd łatwość przyszła im na obrażanie, na jedynie taki chór teraz mógł liczyć werteryzujący, poeta w oczach i ich nie trudno zgadnąć, cymbał, idiota, analfabeta.

Prawda miała leżeć na środku gdzie ją faktycznie posiało nikt nie wie, nie wiedzą nawet mądre głowy w Genewie.

Znów w bajki ucieka mówi z trzpiotek ta pierwsza, znów od życia ucieka, choroba w nim staje się coraz gęstsza, utopi się weń jak szybko w niej utknął. Druga jej na to że on goryczą przesiąknął, byt mu niemiły stał się na własne życzenie. Trzecia że już dawno się nią zadławił, od środka gnijąc. Głupi i tępy dał się zamknąć w wariatkowie zamiast swą lubą obiecaną opieką otoczyć, ten Werter przez podobną nieudolność tak nasz niebieskooki nazwany dzwonił przecież na pogotowie zabić się mógł jak obiecał z żałości i wstydu tak nam wszystkim twarze powykrzywiał.

Gdy tak jątrzyły się kwasem plując na gałąź swoją wygodną, upadku swojego powolnego nie zauważyły ptaszyska przebrzydłe co zaręczeniem i imperatywą kałuża przez nie wytworzona jedyna co z niej zostało to dziura wraz pierzastymi wypalona.

Sam znów został piszący
CDN ITD ITP

4042 wyświetlenia
64 teksty
5 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!