Umarła cicho... Bezceremonialnie... Zostawiła po sobie tylko kałużę krwi, w której był zanurzony ból, cierpienie i żyletka...
Odtrącona miłość... Nie mogła tego znieść... Nie zdążyła zaznać w życiu wszystkiego... Tyle jeszcze mogła zrobić... Tyle odkryć... I tyle się dowiedzieć... Wystarczyła jej mała żyletka, którą raz po razie, zanurzała w swoim małym, kruchym ciele... Ból był nie do wytrzymania... Ale psychiczny jeszcze straszniejszy... Płakali najbliżsi... Inni współczuli... Umarła Cicho...