Menu
Gildia Pióra na Patronite

Tak będzie lepiej.

Pandzia94

Pandzia94

Szliśmy w ciszy, aż w końcu zapytałam:
-To do jakiego wniosku doszedłeś?
-Mam Ci powiedzieć teraz czy jak Cię będę później odprowadzał?
-Teraz.
-No więc doszedłem do wniosku, że nie będziemy razem.
-Spoko - przybrałam obojętny ton głosu, żeby nie zauważył jak bardzo mnie boli.
-Mam Ci tłumaczyć dlaczego? - spytał po chwili.
-Tak.
-Bardzo mi na Tobie zależy, a wiem, że jak będziemy razem to kiedyś Cię zranię a tego nie chce.
Nawet nie wiedział jak bardzo mnie ranił tymi słowami. Zacisnęłam zęby i nie pozwoliłam popłynąć ani jednej łzie.
-Ale mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółmi - dodał po chwili.
-Nie wiem. Nie chce wpakować się znów w coś co tylko mnie rani - odparłam tracąc panowanie nad sobą. Spokojnie, tylko spokojnie - powtarzałam w myślach. Dochodziliśmy do domu, kiedy powiedział:
-Poza tym doszedłem do wniosku, że jeszcze nie dorosłem do związku.
Jasne bo ty wolisz wyrywać parę dziewczyn na raz niż być z jedną - pomyślałam. Powiedzieliśmy sobie symboliczne 'pa' i weszłam do domu przyjaciółki.

2 godziny później.

Odprowadzał mnie do domu. Prawie całą drogę szliśmy w milczeniu. Tuż pod domem powiedziałam z goryczą:
-W sumie nie mogę mieć do Ciebie pretensji. Wybrałeś to co będzie dla Ciebie najlepsze, najwygodniejsze.
-Wybrałem to co będzie najlepsze dla mnie i dla Ciebie.
-No to coś Ci nie wyszło - rzuciłam ostro.
Już podchodziliśmy pod górkę. Zaraz będziemy na miejscu - pomyślałam.
-Wiesz czemu zawsze Ci wszystko wybaczałam? Czemu mówiłam, że jest 'ok'? Bo mi cholernie zależało i myślałam...myślałam, że...zresztą to już nie ważne...
-Wiesz ze mi też bardzo zależało...
-Teraz już nie wiem...
Staliśmy pod moim domem. Ile jeszcze byłam w stanie walczyć z łzami? Chciałam szybko odejść, znaleźć się daleko od niego. Już się odwracałam, kiedy on mnie objął. Nie było sensu się szarpać.
-Nawet mnie nie przytulisz? - szepnął. Objęłam go delikatnie.
-Wiesz, że nie chciałem, żeby tak wyszło.
-Muszę iść bo mnie zabiją, że tak długo nie wracam - wyrwałam się z jego objęć i nie odwracając się ruszyłam do domu. W oczach miałam łzy. Stanęłam przed drzwiami i wzięłam głęboki wdech. Wszystko będzie dobrze, nie płacz - powtarzałam. Weszłam do domu i zobaczyłam, że psy nie są jeszcze nakarmione. Z ulgą poszłam zanieść im jedzenie. Postawiłam miski na ziemi i oparłam się plecami o płot. Nie zauważyłam nawet kiedy zaczęłam płakać. Palce miałam mocno zaciśnięte na metalowym drucie.
-Nienawidzę go - szepnęłam przez łzy - nienawidzę...

11 407 wyświetleń
112 tekstów
0 obserwujących
  • 6 July 2010, 10:48

    bardzo mi się podoba :)

  • Pandzia94

    21 March 2010, 21:59

    Smutne owszem, ale niestety prawdziwe :)

  • Marlina61

    21 March 2010, 18:21

    Piękne, chodź trochę smutne. :)