Menu
Gildia Pióra na Patronite

Mrok w południe

Hotaro

Świat stanął w obliczu zagłady, od zawsze stał nad przepaścią ale dopiero dzisiaj szala się przechyliła. Cały świat niczym ciężki kamień spadł z urwiska, nie wiedział co go czeka na dole, głęboka toń która zamortyzuje upadek czy może skaliste wybrzeże. Nikt nie mógł przewidzieć co się stanie gdy bóg wróci na ziemie które należały do niego. Przez wieki oddawano mu chwałę, wszyscy bez wyjątku, wieśniak, chłop, król czy cesarz. Wszyscy wierzyli w niemożliwą do uchwycenia władzę która miała sprawować pieczę na całym światem, wierzyli w tego którego nie byli wstanie dotknąć czy nawet zobaczyć. Nie nam oceniać na ile mocna i silna była to wiara, ufali mu żeby przez tą wiarę wierzył w nich prosty lud. Jednak co zrobić gdy ten który miał być dobrem okaże się najczystszym złem i nienawiścią.

Minęły czasy królów i monarchów, każdy mógł stać się królem czy po prostu kimś ważnym, jednak w biegu historii zatraciła się w dużej mierze wiara w tego który ma powrócić, w tego któremu trzeba przygotować przywitanie. Świat zatracił wiarę na rzecz rozwoju i pośpiechu. Nadszedł ten dzień, ten którego starzy się bali a młodzi z niego kpili. Bóg wrócił jednak nie by zbawić świat a go zakończyć jak właściciel likwidujący kolonie mrówek która zwyczajnie się znudziła. Ten który wrócił był wściekły że jego własność zapomniała o swoim stwórcy i władcy, całkowicie zapomnieli by oddawać mu hołdy i należną cześć. Stwierdził że nadszedł ich czas, wszystko zostało zniszczone, pomniki ludzkości w postaci wielkich stolic przestały istnieć, zostały tylko gruzy i popioły, wszystko płonęło, panował niewyobrażalny hałas i panika. Dzieci i ich rodzice próbowali się ratować przed ogniem i wybuchami znikąd, chcieli uciekać za rzeki, morza. To było na nic, każąca ręka boga była nie przebłagana a jego ogień nie znał litości, palił wszystko co tylko spotkał na swojej drodze. Parę osób przeżyło, bo bóg wiedział że oni byli wierni, w natłoku codziennych spraw znajdowali czas by oddać cześć i chwałę swojemu bogu. Nie było to jednak błogosławieństwo, życie dane przez boga było przekleństwem, chciał by ci którzy zostali dostarczyli mu rozrywki, krwawemu i okrutnemu bogu który wybił praktycznie cały gatunek ludzki, potrzebował jeszcze więcej rozrywki, chciał być zadowolony przez to co sam stworzył.
Imiona, nazwiska czy słowa przestały mieć znaczenie ponieważ mściwy bóg zakazał mowy, w jednej chwili wszystko ucichło, przerażająca cisza która wżynała się w głowę jeszcze bardziej niż ogień stworzyciela. Coś co nie niszczy w danej chwili a ma działanie czasowe, coś co nie daje wytchnienia. Świat nigdy nie był tak cichy. Ziemia żarzyła się ogniem przed wjazdami do stolic niegdysiejszych potęg technologicznych, kulturowych, militarnych czy politycznych. Teraz te wszystkie miasta były jedynie ruinami w których żyły żywe trupy. Bóg bał się że ostatnie sztuki będą chciały popełniać samobójstwa więc ustanowił że w jego nowym świecie nie może istnieć samobójstwo, rozkazał i tak się stało. Przemówił także że przetrwali mogą umrzeć tylko z ręki innego przetrwałego, powiedział też że nie ma nadziei dla świata który odwrócił się od boga. Usłyszeć takie coś od stworzyciela świata w którym się żyje było niczym cierpienie Prometeusza.
Po trzech dniach niemożliwego do ugaszenia pożaru nastała noc, niebo wciąż czerwieniało niczym pamiątka po strasznych wydarzeniach ostatnich dni. Ogień zgasł sam z siebie, nikt nie próbował go gasić, tak po prostu przepadł. Nie wielu przetrwałych było wstanie spokojnie zasnąć. Głos został zakazany więc nie mogli nawet płakać, wyklinać i prosić o wybaczenie, czym jest życie, czym jest gatunek ludzki który nie jest wstanie się komunikować. W mieście Meniz życiem przeklęto trzy osoby, nieznane sobie trzy jednostki które wierzyły w dobrego i sprawiedliwego boga który okazał się był zwykłym mścicielem a za wiarę darował życie, to prawda, jednak czym jest życie w wymarłym mieście. Bóg dał im więcej przekleństw, nie musieli jeść i pić więc o zagłodzeniu nie mogło być mowy. Trójka szukała ocalałych tygodniami, zatracili rachubę czasu, jedynym wyznacznikiem były nie regularne dni i noce, po około trzech tygodniach poszukiwań spotkało się dwóch chłopaków, spojrzeli sobie w oczy i już wiedzieli że są ostatnimi ludźmi w tym mieście. Grzmiący głos boga wciąż rozbrzmiewał im w głowach chociaż z dnia na dzień cichnął, nie byli wstanie zapamiętać dźwięku gdy cisza go wypierała. Szybko oboje znaleźli ostre rzeczy, nie było to trudne zadanie w mieście w którym szyby pękały od gorąca a słupy były ostro ścinane przez szalejące wiatry. Usiedli na przeciw siebie na posadzce ruin jakiejś łazienki. Może to przypadek jednak ściana była tak zrujnowana że przez dziury wpadało oślepiające światło w którym można było dostrzec unoszące się drobinki kurzu, jakby bóg chciał przygotować scenę największego aktu który ma odbyć się w nowym, czy może kończącym się świecie. Jeden z chłopak panicznie trzymał kawałek szkła, ledwo był wstanie utrzymać ostrzy przedmiot w dłoni, drugi natomiast trzymał go pewnie, może zbyt pewnie ponieważ przeciął on jego skórę, na ziemie padały nieme krople szkarłatnej cieczy, jakby to nie miało miejsca, jednak czerwone plamy na posadce były jak najbardziej realne i namacalne. Bóg uważnie się przyglądał, obserwował przez wieki zachowania ludzi, ich radość, smutek, gniew i cierpienie, był jednak ciekaw jak zachowają się teraz ci, którzy przetrwali jego powrót i zostali ukarani faktycznie za coś co kazał im robić. Wszystko nie trwało długo, do krwawych plam na posadce dołączyły wielkie, spadające jak w zwolnionym tempie słone łzy. Łzy niezawinionej winy. Stworzyciel przyjął do siebie jedną dusze, drugiej kazał żyć z krwią nieznajomej osoby na rękach. Przykazał że zginąć można jedynie z ręki innej osoby ale tego nie zrobił, drugiemu kazał żyć ze świadomością że on nigdy nie zostanie zbawiony, przez wieczność będzie tułał się przez świat z krwią na rękach. Stworzyciel nie był czymś w co można było wierzyć czy temu ufać, istniał by zadowolić siebie a nie tych, którzy w niego wierzyli

6726 wyświetleń
38 tekstów
1 obserwujący
  • 25 August 2014, 02:22

    Powiedz mi proszę, kiedy napisałem o Bogu.

  • chocolate123217

    24 August 2014, 22:10

    Napisane naprawdę profesjonalnie ;) pytanie tylko skąd tyle nienawiści do Boga ?