Menu
Gildia Pióra na Patronite

To przecież dopiero początek

Spero

Spero

Spojrzała w wielkie, rubinowe oko, które nawet na chwilę nie przestało jej obserwować.
Podniosła czubek miecza odrobinę wyżej. Promienie słońca odbijały się od metalowego ostrza, tworząc niewielką tęczę w załamaniach. Jej dłonie pociły się w grubych, skórzanych rękawicach, które chroniły ją przed odciskami. W głębi ducha, była za nie wdzięczna - czuła, że miecz mógłby wysunąć się jej z wilgotnych rąk.
Ognistoczerwony smok poruszył niespokojnie ogonem. Spomiędzy jego kłów wydobyło się ciche, ledwo dosłyszalne warknięcie.
Poczuła stróżkę potu spływająca jej wzdłuż pleców. Słońce było w najwyższym punkcie, a ciężka zbroja sprawiała, że czuła się jak na pustynie. Oblizała spierzchnięte, wyschnięte usta, próbując zignorować delikatne drżenie dolnej wargi.
Nie bała się.
Była panicznie przerażona!
Nie skończyła nawet połowy szkolenia, gdy w jej rodzinne strony zawitała klęska. Liczne pożary i zaginięcia początkowo przypisywano suchej glebie i brakom opadów. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że w ciągu tygodnia spłonęło dziesięć osad. Wówczas ludzie zaczęli panikować.
Szkoląc się w królewskim zamku, by dołączyć do elitarnego oddziału książęcej armii, regularnie wymieniała listy z młodszym bratem. Wciąż mieszkał w ich rodzinnej miejscowości, oddalonej o kilka dni drogi od zamku. O pożarach dowiedziała się zaledwie kilkanaście dni temu. Zaledwie początkowe szkolenie pozwoliło jej szybko domyślić się prawdziwych powodów zdarzeń, które rozgrywały się na obrzeżach królestwa. Próbowała porozmawiać z dowódcą, zmusić, by wysłali oddział i pomogli wieśniakom. Jej próby okazały się jednak bezowocne, a jej domysły uznano za wyimaginowane pomysły nastoletniej dziewczyny, która wciąż niewiele wie o świecie.
Gdy usłyszała odmowę, porzuciła szkolenie, ukradła jednego z najlepszych królewskich rumaków i starając się zignorować wyrzuty sumienia i narastający strach, wyruszyła do rodzinnej miejscowości. Po krótkim spotkaniu z rodziną, kierowała się dalej na południe, w stronę osad, które ucierpiały najbardziej. Wszędzie dostrzegała ślady spustoszenia i dogasających pożarów. Ludzie emigrowali na północ, szukając bezpiecznego schronienia bliżej zamku i królewskiej armii. Jednak najdziwniejsze były ich reakcje na jej widok - padali na ziemię, kręcąc nerwowo głową. Niektórzy krzyczeli, by zawracała, że wielki cień zakrył blask słońca...
Kolejne warknięcie wyrwało się spod zaciśniętych szczęk smoka. Wyraźnie się niecierpliwił, czekając na ruch dziewczyny. Szponami przedniej łapy wyrwał kawałek ziemi, tworząc trzy, głębokie doły.
Przełknęła nerwowo ślinę, nie wiedząc, co właściwie powinna teraz zrobić.
Szukała smoka przez wiele dni, nim natrafiła na olbrzymie ślady łap w pobliżu niewielkiego jeziora. Znalezienie dużej, zaciemnionej jaskini było już dziecinnie proste.
Problem zaczął się, gdy smok w końcu pojawił się przy jaskini.
Mierzyli się wzrokiem od kilkunastu minut, żadne z nich nie zamierzało wykonać pierwszego kroku.
Przymknęła oczy, próbując przypomnieć sobie chociaż kilka podstawowych nauk ze szkolenia. Wiedziała, że smoki mają zaledwie kilka czułych miejsc: oczy, skóra między szponami i niewielki fragment tuż pod pyskiem. Reszta była chroniona przez grube, twarde łuski, nie do przebicia przez zwykłego śmiertelnika, dzierżącego choćby najostrzejszy miecz.
Czuła, że zaczynają drżeć jej nogi. Zdała sobie sprawę, że jeśli będzie tak stała jeszcze przez kilka chwil, zupełnie się podda strachowi. Nie mogła sobie na to pozwolić. Przywołała przed oczy obraz swojego brata: niskiego, pulchnego chłopca o krótkich, ciemnych włosach, u którego niemal wszystko wywoływało uśmiech na twarz, sprawiając, że na policzkach pojawiały mu się niewielkie dołki, dodające mu jedynie uroku.
- To wszystko dla ciebie - pomyślała, ściskając mocniej miecz.
Ugięła prawe kolano, przenosząc ciężar ciała na nogę. Niespodziewanie, z jej ust wydobył się głośny, bojowy okrzyk, gdy skoczyła w górę, celując w oko smoka.
Być może jedynie się wydawało, ale stwór uśmiechnął się odrobinę, podnosząc swoją łapę w górę. Zawirowała w powietrzu, cudem unikając ostrych szponów. Upadła na ziemię, ugiąć kolana. Nie miała jednak chwili, by choćby złapać oddech - poczuła podmuch, gdy długi, zakończony kolcami ogon przeciąć powietrze dokładnie w miejscu, gdzie chwilę wcześniej znajdowała się jej głowa zanim zdążyła paść na ziemię. Nie czekając na dalszy przebieg zdarzeń, podniosła się i, wciąż schylona, przebiegła kilka metrów, zbliżając się w stronę pyska.
Smok nerwowo kręcił szyją, szukając przeciwnika. Niewielka pchełka umknęła mu z pola widzenia, sprawiając, ze jego rozdrażnienie jedynie wzrosło. Wciągnął powietrze, otwierając pysk i wypuszczając długą strugę ognia. Spalił kilka pobliskich krzaków, wciąż jednak nie mógł nigdzie dostrzec dziewczyny.
Schowała się na skraju jego pola widzenia, tuż przy długiej szyi, która kręciła się nerwowo. Czuła gwałtowny wzrost temperatury powietrza, który pojawił się zaraz po strunie ognia. Czuła, że na jej plecach pojawiły sie kolejne krople potu, a kolana zaczęły drżeć nerwowo.
Gdy tylko smok podniósł pysk do góry, szukając jej w powietrzu, pospiesznie ugięła kolana, wybiła się w górę, celując czubkiem miecza w gardło.
Udało się jej jedynie zadrasnąć miękką, jasnoróżową skórę smoka, jednak wystarczyło to, by z jego pyska wyrwał sie głośny, złowieszczy wrzask, przepełniony bólem. Przerażona, przywarła twarzą do ziemi, odruchowo nakrywając głowę rękoma.
Stwór wierzgał przez chwilę w miejscu, po czym gwałtownym ruchem odepchnął się łapami od ziemi i poderwał sie do lotu. Hałas wywołany uderzeniami jego skrzydeł sprawił, że przez chwilę nie słyszała nic poza odgłosami przypominającymi setki łamanych drzew w lesie.
Dopiero gdy przy jeziorze zapanowała względna cisza, odważyła się podnieść głowę. Promienie słońca oślepiły ją na chwilę. Dopiero wtedy udało się dostrzec kilka dużych, czerwonych kropli, które wsiąkały w piasek.
Udało się jej zranić smoka!
Czuła, jak satysfakcji stopniowo wypełnia każdą komórkę jej ciała. Wiedziała, że to dopiero początek, jednak na razie, to ona zyskała przewagę, raniąc wroga.
- Jeden zero dla mnie - pomyślała, uśmiechając się pod nosem i wyjmując kawałek suchego materiału, by wyczyścić ostrze ze stopniowo wysychającej krwi.
Tak, to zdecydowanie był lepszy początek niż była w stanie to sobie choćby wyobrazić.

15 736 wyświetleń
178 tekstów
20 obserwujących
  • Gothic Sanctuary

    8 July 2013, 23:07

    Świetne. Proszę o więcej.