Menu
Gildia Pióra na Patronite

Satysfakcja

Spodobał mi się od pierwszej chwili, kiedy go zobaczyłam. Miał w sobie nieprawdopodobny urok, którym przyciągał nieświadomie z ogromną siłą. Uśmiechu, który miałby więcej męskiej tajemniczości i chłopięcego uroku nigdy wcześniej nie spotkałam. Jego oczy śmiały się całe za każdym razem, kiedy się uśmiechał, mogłabym patrzeć w nie bez przerwy i dałabym wiele, by mogły się we mnie wpatrywać. Wiedziałam, że ani ja się w nim nie zakocham, ani tym bardziej on we mnie. Wmawiałam sobie, że mną zakręcił, bo niesamowicie pociągała mnie jego niedostępność, był dla mnie obiektem seksualnym, który postanowiłam zdobyć. Wiedziałam, że nie spocznę, póki nie osiągnę postawionego sobie celu. Miałam świadomość tego, że nie jest zainteresowany dlatego dodawało mi to motywacji, by go do siebie przekonać, by nim zakręcić. Na przemian wmawiałam sobie, że trzyma mnie coś w środku tak mocno, że nie mogę się poddać i że, nic mnie przy nim nie trzyma i mogę przestać w każdej chwili. Nie potrafiłam siebie do tego przekonać, bo miałam postawiony sobie jasno cel do którego ślepo dążyłam. Co nim tak na prawdę było? Chyba chciałam poznać smak jego ust. Wtedy nie myślałam o niczym więcej. To w trakcie tego wszystkiego zaczęłam zauważać dodatkowe korzyści z tego ci się ze mną działo. Kompletnie straciłam dla niego głowę, tym samym zapominając o perypetiach z chłopakiem, który znaczył dla mnie tak wiele, i chociaż jego przyjaźń była dla mnie najważniejsza mogłam spojrzeć na nasze problemy z dystansem, bo moje myśli zajmował już ktoś inny. Jestem z tych, które się nie poddają, więc kiedy było ciężko dochodziłam do wniosku, że im dłużej będę się starać do niego dotrzeć, z czasem zacznie mi zależeć. Z jednej strony tego nie chciałam a z drugiej do tego dążyłam, nie mógł mi niczego dać, nie chciał. Potrzebowałam bodźca by poczuć się zranioną przez faceta. Do tej pory żaden mnie nie skrzywdził, ślepo ufałam, myślałam, ze wszyscy są aniołami, chociaż miałam świadomość, ze tak nie jest, musiałam się o tym przekonać na własnej skórze. Same korzyści? Jedna noc i wszystko wymknęło się spod kontroli, do tej pory nie wiem czy tego właśnie chciałam ale jest już dawno po fakcie, niczego nie mogę zmienić. Co się zmieniło po tym wszystkim? Pokochałam zapach jego skóry, zasypianie w jego ramionach a tym samym osiągnęłam swój cel i stopniowo zaczęłam odpuszczać. Nie zakochałam się, poznałam go tylko fizycznie, jego psychika nadal pozostaje dla mnie zagadką, może chciałabym do niego dotrzeć ale tylko wtedy, kiedy mogłoby to mieć przyszłość. Nie będzie miało i doskonale o tym wiem. Satysfakcja.

13 603 wyświetlenia
184 teksty
19 obserwujących
  • IBELLA

    22 April 2010, 16:18

    Też kogoś takiego kiedyś znałam ...