Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kiedy Miłość Zabija

Tyna13

Tyna13

Słońce wznosiło się nad horyzontem. Nie lubię, gdy świeci, wydaje się być takie radosne. Całkiem odległe od rzeczywistości, która jest szara, smutna, przeciętna. Tylko czasami przebijają się przez nią promyki słońca.

W szkole panował gwar, a na twarzach ludzi pojawił się uśmiech.
Deszcz padał wolno, a jego krople odbijały się miękko o parapet. Jest on taki piękny.Wręcz idealny.Jak miłość. Ale czy warto dla niej umrzeć. Umrzeć i już więcej nie zobaczyć deszczowego dnia.

- Wszyscy są tacy szczęśliwi,zakochani -to beznadziejne-

zagadnęła Chrisa na stołówce.

- Nie przejmuj się Sami ty też kiedyś znajdziesz swoją drugą połówkę.-powiedział wesoło mój przyjaciel z dzieciństwa.

Słowa mojego towarzysza nie przyniosły jednak zamierzonego rezultatu. Posmutniałam jeszcze bardziej.

" -Właśnie,kiedyś -pomyślałam"

Był wtorek. Zaczęło padać, deszcz delikatnie rosił trawę dookoła szkoły. Nic dziwnego w końcu była wczesna wiosna. Wszyscy w klasie zapatrzeni byli w tablice, tylko nie ja. Mieliśmy akurat chemię. Nagle z zamyślenia wyrwało mnie delikatne pukanie do drzwi.

- Proszę -powiedziała nauczycielka przerywając pisanie na tablicy.

Drzwi uchyliły się, a przez nie wkroczył młody chłopak o piękniej cerze i bujnej fryzurze.

- Dzień dobry, jestem Taylor White, przepraszam za spóźnienie ale to mój pierwszy dzień w nowej szkole i nie mogłem znaleźć klasy.

- Nic nie szkodzi, usiądź.

Chłopak spokojnie przeszedł przez klasę zajmując wolne miejsce tuż przede mną. Moje serce zabiło mocniej. Gdy odsuwał krzesło tym samym kładąc rękę na mojej ławce. Przelotnie spojrzał na mnie i wtedy...
Jego oczy zmieniły się diametralnie. Jeszcze przed chwilą miały odcień wiosennej zieleni, a teraz przerażała mnie ich czerń. Każda cząstka mojego ciała podpowiadała mi, jak bardzo powinnam się go bać. Węgiel, który płonął w jego oczach, zdawał się pochłaniać całe moje wnętrze. Nie było już ucieczki, powoli schylił się ku mnie, bacząc na każdy swój ruch. Zaciekawieni uczniowie zaczęli wzrokiem śledzić tę sytuację. Nikt nie wiedział, co o tym myśleć, jednak ja wpatrywałam się w jego wściekłe spojrzenie jak zahipnotyzowana. Siedząca obok mnie dziewczyna, odsunęła się. Wtedy już nie wytrzymałam i odwróciłam głowę. Jego twarz od mojego policzka dzieliło zaledwie kilka centymetr. Poczułam na sobie lodowaty oddech.- Co się tutaj dzieje? –zapytała nauczycielka, przerywając ciszę panującą w klasie. - Nic, bardzo panią przepraszam za moje zachowanie- usłyszałam miły i przyjemny, ale jakże nieznany mi głos. Ręką starłam łzy, ktre spływały mi po policzkach. By dowiedzieć się, kto to , podniosłam wzrok. I wtedy , ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, ujrzałam Taylora opierającego się o moją ławkę, jego oczy nadal były ciemne, ale już nie czarne. – Dobrze, usiądź już – poprosiła nauczycielka, wracając do pisania notatki na tablicy. Klasa posłusznie zabrała się do przepisywania , a Taylor zajmując swoje miejsce w ławce, posłał mi przepraszający uśmiech, odsłaniając rząd śnieżnobiałych zębów. Oczarował mnie ten widok. Byłam wyczerpana, nie rozumiejąc, co się stało, dziwny jest ten chłopak, zastanawiające. Zemdlałam...
Wydawało mi się, że płynęłam. Każda część mojego ciała była pod wodą tylko dusza beztrosko błąkała się ponad taflą błękitnobiałego jeziora. Serce powolij zamarzało, a ręce siniały od lodowatej wody.

Starałam się nabrać powietrza ale zamiast przypływu sił, moje ciało poddało się. Nie było już ratunku. Długą chwilę rozmyślałam nad tym w jaki sposób umarłam lecz wtedy woda znikła i poczułam na twarzy

promienie słońca .Obudziłam się. Teraz widziałam że to nie sen wszystko było zbyt rzeczywiste.

-Już dobrze, ciiicho -uspokajał mnie głos ciepły lecz nieznajomy.

- Henry,a jeśli one nie żyje? -dopytywał się ktoś z paniką w głosie.

- Taylor wszystko jest dobrze-to imie wydawało mi się dziwnie znajome, zupełnie tak samo nazywa się nowy chłopak którego wzrok o mało nie nie zabił w czasie lekcji- nie zrobiłeś jej nic złego, znaczy nie zabiłeś jej to pewne.

- Czyli będzie jedną z nas?

- Tak.

- Czy naprawde nie da się tego uniknąć?

- Niestety nie

-Ale one jest taka młoda miała przed sobą całe życie a ja po prostu jej je odebrałem

Po tych słowach dotarło do mnie jak odromnie niebezpieczeństwo mi grozi. Zerwałam się nadal nie otwierając oczu i czując ogromny strach zabrałam się do ucieczki.Zanim postawiłam choć krok ktoś błyskawicznie złapał mnie w pasie i delikatnie położył z powrotem.

- Nie rób mi krzywdy, ja nic nie zrobilam

- Ależ ja nic ci nie zrobię, Sami otwórz oczy- poprosił ktoś uprzejmie, po głosie poznałam, że to chłopak ze szkoły.

Posłuchałam go i lekko uniosłam powieki. Pierwsze co zobaczyłam to słońce było niezwykle jasne i a jego promienie obejmowały cały świat, później ujrzałam soczyście zieloną trawę na której leżałam i biedronkę wspinającą się na koniuszek źdźbła. Wszystko było takie wyraźne, moje oczy widziały każdy najmniejszy detal. Widziałam jak chmury powolij przesuwają się na niebie i tworzą różne śmieszne kształty, widziałam mrówki chodzące po... . Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka. Siedział tuż obok mnie.

- Wiem, że czujesz się zagubiona ale chcę byś wiedziała że nie grozi ci żadne niebezpieczeństwo. Usiądź proszę.

Delikatnie złapał mnie za ramię i pomógł mi wstać. O dziwo nie przestraszyłam się, czułam że mogę mu zaufać. Kiedy usiadłam zobaczyłam że jestem na łące. W okół otaczały mnie drzewa jedne duże drugie mniejsze ale każde było idealne.

- Hej, jestem Taylor jak wiesz byłem dzisiaj w twojej klasie i chcę ci wyjaśnić dlaczego tu jesteś oraz co się wydarzyło. Mam nadzieje że mnie wysłuchasz a kiedy coś cię zainteresuje zapytasz, dobrze? -zapytał uśmiechając się słodko.

- Tak -powiedziałam kiwając głową.

- A więc tak. To jest mój ojciec Henry -powiedział wskazując na młodego męrzczyzna, który stał spory kawałek odemnie i uśmiechnął się gdy na niego spojrzałam- przynieśliśmy cię tu ponieważ... -zawachał się- zostałaś zatracona

- Jaka? -przestraszyłam się

- Kiedy przez długi czas patrzyłem w twoje oczy zatraciłem cię czyli wyssałem twoje myśli tym samym zmieniając cię w jedną z nas -widać było że jest przybity

- Czyli w kogo?

- Sektera -te nazwę powiedział z odrazą....
- Czyli kim?? –dopytywałam się nieświadomie wyższym tonem głosu – umarłam, a może po prostu robisz sobie ze mnie żarty?? !! – teraz już krzyczałam. Czułam łzy napływające mi do oczu, czułam wzrok Taylora, który poraził mnie swą niezwykłą czułością i zrozumieniem oraz wiatr który niczym morska bryza szumiał wśród łąk.
Taylor czekał aż się uspokoję po czym dodał aksamitnym głosem.
–Wiem jak to jest kiedy czujesz, że wszystko wokół zaczyna cię przygniatać a ty zmęczony,niewypoczęty, zwykły szary człowiek nie masz siły wstać. Ale słuchaj nie jesteś sama od tej pory masz mnie i całą moją rodzinę, którą później ci przedstawię.
–Tak – przytaknęłam – mam też Chrisa i moją babcie która napew….
–NIE – przerwał mi brutalnie, a szorstkość w jego głosie przyprawiła mnie o dreszcze – od tej pory musisz dzielić życie na dwie części przed i po zatraceniu. Wiem, że nie rozumiesz więc zaraz wszystko ci wytłumaczę. Otóż jak już mówiłem zostałaś zatracona. Oznacza to że jakikolwiek dorosły już Sekter poprzez wyssanie twoich myśli zamienił cię w młodego Sektera. Zrobiłem to dzisiaj ja będąc w szkole, wyssałem twoje myśli czyli wszystko co wyczytałem w twojej głowie było w moim posiadaniu. To coś jak czytanie w myślach tylko z trochę gorszym zakończeniem. Rozumiesz?
- Tak, ale dlaczego to zrobiłeś? -Bo twoje oczy…. one są tak czarne… ja nie mogłem się oprzeć…. Ja musiałem… ja… przepraszam –po czym głos załamał mu się całkowicie, widziałam łzy spływające mu po policzkach, tylko że one były… niebieskie. Wzdrygnęłam się.
– Czemu twoje łzy są
niebieskie?–zapytałam -To właśnie jedna z cech nas wyróżniających, druga to nienaturalnie zielone oczy, trzecia doskonały słuch i wzrok a czwarta…. My żywimy się myślami ludzi i zwierząt –zakończył.
Tak naprawdę to wzięłabym to za żart gdyby nie grobowa mina mojego rozmówcy. Trudno powiedzieć jak ogromnie niedowierzanie malowało się na mojej twarzy. Pozbierałam się jednak i zadałam nurtujące mnie pytanie. –Wiec każdy człowiek lub zwierze którego wyssam myśli staje Się Sekterem ??
-Nie tylko ten któremu zabierzesz wspomnienia z dzieciństwa. Tak jak ja tobie –powiedział przepraszającym tonem. Nagle zdałam sobie sprawę że naprawdę nie pamiętam mojego dzieciństwa co przeraziło mnie ogromnie..
–Od tej pory to koniec przyjaźni, rodziny, miłości... KONIEC- słowo to wypowiedział bezlitośnie. Łzy same napłynęły mi do oczu. Już nigdy nie zobaczę Chrisa, nie usłyszę jego kiepskich żartów ani nie ujrzę jak kolejny raz zdobywa punkty dla swojej drużyny koszykarskiej. Nie zobaczę też babci, mojej kochanej, opiekuńczej babuni dzięki której moje życie nabrało sensu. Nie zjem jej wyśmienitych ciasteczek z nadzieniem malinowym ani nie posłucham jej ulubionej stacji radiowej. To wszystko plus barak wspomnień z dzieciństwa sprawiło że się rozpłakałam...
Umarła lecz żywa

95 wyświetleń
3 teksty
0 obserwujących
  • 6 November 2010, 22:17

    podoba mi się :)

  • baśka_

    1 November 2010, 10:59

    pisz, pisz dalej ;)
    jestem ciekawa co będzie później ;)