przeczytałam Twoje imię, przymknęłam powieki i mimowolnie się uśmiechnęłam. jak to jest nie ma Cie przy mnie a mimo to sprawiasz że czasem jest mi dobrze. z drugiej strony, jestem zła, nie pamietam już twojego zapachu, powoli zanika mi świadomośc samego twojego 'bycia' nie pamietam jak sie zachowywałeś, nie pamietam tej twojej czułości z jaką mnie całowałes, przytulałeś, dotykałeś... nie pamietam zwrotów jakich do mnie uzywałeś, ale pamietam że było dobrze. nie chce zapominać niczego, chociaż te wspomnienia sprawiają mi ból wole to wszystko pamietać, chce pamietac że kiedyś byłes, że ci zależało, że było miedzy nami dobrze, chce pamietać o tym że kiedyś coś dla Ciebie znaczyłam. szczególnie trudno jest gdy sobie mysle o tobie gdy kłade sie spać, oczywiście płacze, denerwuje sie ze wszystko spieprzylismy, mysle jak to by było teraz miedzy nami, zastanawiam sie, wspominam, płacze, próbuje zasnąć zamykam oczy i co? widze Ciebie ten cudowny uśmiech, słysze tem gromki śmiech... i płacze bo to juz nie jest moje, nie śmiejesz sie do mnie, nie dla mnie, eh. nie ma nikt pojecia ile bym dała żebyś uświadomił sobie co czuje, jak tesknie.