Podczas gdy ja wyrywam sobie włosy z głowy myśląc o naszej sprzeczce, ty grasz sobie w nogę. Tak cholernie chciałabym, abyś ty też tęsknił na równi ze mną, abyś ty też przejmował się naszymi potyczkami. I wcale nie chodzi o to, żebyś cierpiał! Wcale nie chcę abyś był nieszczęśliwy! Po prostu niech cię chociaż w połowie nasz związek obchodzi tak, jak mnie.
Może właśnie ta "gra w nogę" jest objawem przeżywania. By się uwolnić, nie zadręczać, dać trochę wytchnienia... By odzyskać równowagę zajmujemy się czasem czymś zupełnie beztroskim. Zajmujemy uwagę i świadomość. By było lżej.