- Może dziś coś na szybko? - Co proponujesz? - Pizze! - Pizze? To wcale nie jest na szybko. - Ale mam na nią ochotę? - Na nią? – spytała z przekąsem. - Na ciebie też – uśmiechnął się przyciągając ją mocno ku sobie. Pocałowali się namiętnie. Jej palce szybko wczesały się w jego włosy, zaciskała je co chwilę czując kolejny przypływ emocji. Dłonie oparł delikatnie na biodrach ukochanej. W jednej chwili złapał ją mocno i obrócił. - Dobra, ja wyciągam miskę, a ty weź drożdże i mleko z lodówki – powiedział klepiąc ją w pupę. Po chwili oboje zaczęli gotować. Do miski wkruszyła delikatnie drożdże, on zaś sypiąc cukier całował jej szyję. Przestała na chwilę mieszać. Odchyliła lekko głowę i zamarła. Powieki wolno przykryły jej zielone oczy. Była z nim, a wydawało się, że przeniosła się gdzieś całkiem daleko. - Mieszaj – przywrócił ją do świadomości głośnym tonem. - No przecież mieszam – uśmiechnęła się, wyobrażając sobie jak może skończyć się ich wspólny posiłek. Mężczyzna wyciągnął z szafki rondel, by podgrzać mleko. Po chwili zaczęli łączyć wszystko w całość. Dotknął delikatnie dłoni, w której trzymała łyżkę. Powoli wlewał mleko… Przybliżał się do niej coraz bardziej… Sól… Całował delikatnie w szyję… Mąka… Olej… Zatapiał się w zapachu jej włosów, dotykał czule brzucha i znów ściskał mocniej dłoń, by zmieszać wszystkie składniki. - Wyłóż ciasto na blat, będzie lepiej je ugnieść – szepnęła. Bez namysłu chwycił miskę i zaczął dokładnie wykładać przygotowane ciasto. Zatrzymała się na chwilę i patrzyła jak dla niej gotuje. Dziś była to tylko pizza, ale pamiętała każdy wspólnie przygotowany posiłek. I każde wspomnienie sprawiało, że ciepło rozpływało się po całej jej duszy. Nie była taka szczęśliwa od czasu, kiedy dostała na szesnaste urodziny Nera – małego owczarka niemieckiego. Dziś miał już dziesięć lat, lecz w dalszym ciągu cieszył się jak szczeniak na jej widok. Ciasto było już prawie gotowe. Ona dosypywała co rusz mąki, on naprężał mięśnie, ściskając coraz mocniej ciasto. - Kocham cię – szepnęła odwracając go do siebie. Chwyciła jego twarz w dłonie ubrudzone mąką i przyciągnęła swoje usta ku niemu. - Ślicznie wyglądasz – zaśmiała się. - Ty też – nie był długo dłużny i zaczął wymazywać ją mąką i jeszcze lepkim ciastem. Zaczęli się głośno śmiać i wygłupiać. Słychać było szczekanie Nera, który też chciał się przyłączyć do zabawy. Z radia wydobywała się przyjemna melodia, która obojgu szybko wpadła w ucho. Śmiech przerodził się w niedokładny, lecz uroczy śpiew. Mężczyzna delikatnie złapał dłonie kobiety i położył je na swoich ramionach. Wpatrując się cały czas w oczy ukochanej, objął jej talię i zaczął kołysać w takt muzyki. Śmiech ustał. Oboje zadurzyli się w sobie, niczym wtedy gdy się poznali. Znów wróciły wspomnienia i to uczucie, które przez lata prowadziło ich związek, w to właśnie miejsce… Mężczyzna zaczął znów zatapiać swojej usta w jej. Każdy dotyk był tańcem najmniejszych dusz świata. Radością i spełnieniem. Dłonie splatały się ze sobą, jakby stworzone były tylko dla siebie. Wszystko co było jego należało do niej. Wszystko co mogła mu ofiarować, było złożone u jego stóp. Po chwili mężczyzna zaczął powoli rozpinać jej bluzkę…
Albo masz olbrzymia fantazje, albo bardzo upojne zycie ;) Czytajac usmiechalem sie i robilem przerwy zeby jeszcze wlozyc cos od siebie :) Swietne, swietne, swietne! Obym przezyl takie chwile w przyszlosci...