Menu
Gildia Pióra na Patronite

*** Małe Szczęście *** (…)

~ Anioł ~

~ Anioł ~

Marzenia o dziecku stały się rzeczywistością. Długo wyczekiwane maleństwo przyszło na świat w październiku. Susi była oczkiem w głowie rodziców. Jednak tamtego dnia wszystko się zmieniło.

Tak bardzo cieszyli się z narodzin córeczki i z każdego spędzonego dnia razem. A teraz nie mają już nic.

`Umarło ich jedyne dziecko, dziewięciomiesięczna, jedyna córka, nadzieja i radość rodziców. Wprawdzie mieli tylko jedno dziecko, ale utracone jest zawsze najukochańsze. Los ciężko ich doświadczył. Alex był głęboko zrozpaczony, ale to Bellę zmiażdżył wielki ból. Dni i noce siedziała nad chorym dzieckiem, pielęgnowała je i tuliła. Dziecko było takie blade, oczka miało zamknięte i oddychało tak słabo, to znowu ciężko wciągało powietrze, jak gdyby wzdychało. Czuła w nim cząstkę siebie. Susi czekała na przeszczep serduszka, tą wadę wykryto gdy miała 7 miesięcy. Jednak po operacji okazało się, że Mała nie przyjęła przeszczepu. Bella nie mogła pojąć, że jej dziecko umarło, że włożą je do trumny i pochowają w grobie. Bóg nie mógł mi zabrać dziecka – myślała. Dlaczego mnie to spotkało??!!

Matka w bólu wyrzekła się Boga i wówczas ogarnęły ją ponure myśli. Myśli o wiecznej śmierci, o tym, że człowiek stanie się prochem w ziemi i że tak się wszystko skończy. Gdy tak rozmyślała, nie miała się na czym oprzeć i pogrążała się w nicość i w zwątpienie bez dna.
W najcięższych chwilach nie mogła już płakać. Bez przerwy przesiadywała w pokoiku córeczki. Łzy męża spadały na jej czoło, ale nie podnosiła ku niemu oczu. Myśli jej były przy zmarłym dziecku. Żyła wywołaniem każdego wspomnienia o niej, każdego z jej niewinnych, dziecięcych gaworzeń.
Zdawało się, że sen opuścił ją zupełnie, a sen byłby jej najlepszym przyjacielem, przywróciłby spokój duszy. Zmuszali ją, aby kładła się spać, a ona, położywszy się tylko udawała. Gdy wszyscy zasnęli, podniosła się , narzuciła na siebie kurtkę i cicho wymknęła się z domu. Poszła tam, gdzie całe dni i noce podążały jej myśli - do grobu, w którym leżało jej dziecko. Nikt jej nie widział i ona nie widziała nikogo.
Bella weszła na cmentarz, podeszła do małej mogiłki, która była jednym wielkim bukietem pachnących kwiatów. Usiadła i pochyliła głowę, jak gdyby poprzez gęstą warstwę ziemi mogła zobaczyć swoją córeczkę. Nie mogła zapomnieć kochanego wyrazu jej oczu, nawet wtedy, gdy była już chora. Jakże wymowne było jej spojrzenie, kiedy się nad nią pochylała i ujmowała jej delikatną rączkę, której sama nie mogła już podnieść. Tak, jak siedziała nad jej łóżkiem, czuwała teraz nad jej grobem, ale tutaj łzy mogły swobodnie płynąć i spadać na grób.

Zbyt małe żeby umrzeć, zbyt słabe żeby żyć!!! [*] Nasze „ Małe Szczęście”

2116 wyświetleń
41 tekstów
3 obserwujących
  • Oczywistość

    5 July 2012, 18:34

    Zawsze, gdy czytam takie historie...zawsze brakuje mi słów. Bo przecież najtrudniejszą rzeczą jest ubrać ból w słowa...